– Myślę, że nad tym bardzo dużo ludzi latami pracowało, żeby to się odbywało w taki sposób i zgodnie z prawem. Podejrzewam, że ci, z którymi miałam kontakt, są tylko na usługach – mówi członek Stowarzyszenia.
Ogromne wpływy, ogromne pieniądze
– W tej chwili, kiedy widać, że to jest już koniec tej afery, to oni się spieszą, żeby jeszcze zabrać to, co się da – komentuje Andruszkiewicz.
– Tych spraw jest mnóstwo. Widzę po sprawie Marzeny K., byłej urzędniczki ministerstwa sprawiedliwości, która miała 38 milionów złotych na koncie, a teraz domaga się jeszcze czterdziestu paru. Wczoraj tę sprawę przegrała. Gdybym była na miejscu pani Marzeny K. i ukradła tyle pieniędzy, i widziała co się wokół mnie dzieje, to chyba bym wycofała pozwy o te następne roszczenia. Przecież wiadomo, że musi je przegrać i że to są jej straty – mówi przedstawicielka WSL odnośnie prośby Stowarzyszenia o tymczasowe wstrzymanie procesów i eksmisji dotyczących zwrotów mienia, skierowane do kancelarii premier Beaty Szydło. Jak dodaje, z kancelaria premier przesłała pismo Stowarzyszenia do Ministerstwa Sprawiedliwości, które rozpatrzy wniosek. Odpowiedź ministerialna jeszcze nie nadeszła.
Wypędzeni zgodnie z prawem
Andruszkiewicz twierdziła, że kamienica, w której mieszkała, wróciła w ręce spadkobiercy poprzednich właścicieli w 2004 roku. Wyjaśniła, że pomimo gotowości, nigdy nie była w stanie kupić tego mieszkania, chociaż „sama je budowała” i „wszystko tam było jej”. W 2005 roku rozpoczęło się jej nękanie, zakończone w 2010 roku eksmisją.
– Dwa lata temu miałam taką sytuację, kiedy policjanci od korupcji próbowali mi pomóc i sięgnęli do tych decyzji zwrotowych. Prześledzili cały ten proces (zwrotu nieruchomości) i okazało się, że tam były jakieś straszliwe rzeczy. Nie zdradzili, na czym te błędy przy zwrocie polegały. Ale ja chyba wiem – np. budynek oddano kobiecie, której nigdy nie było w księgach wieczystych. Oni badali to w 2015. To już uległo przedawnieniu. Komisja ds. reprywatyzacji nie musiałaby zwracać uwagi na te terminy przedawnień – mówi Andruszkiewicz.
Tzw. afera reprywatyzacyjna wyszła na jaw latem ubiegłego roku, po trwającej od kwietnia kontroli CBA, dotyczącej reprywatyzacji gruntów warszawskich z udziałem Ratusza. Wcześniej do mediów docierały sygnały o niepokojących incydentach, dotyczących dręczenia lokatorów zwracanych budynków przez wyspecjalizowanych "czyścicieli kamienic". Najpoważniejszym zarzutem było wiązanie działania "czyścicieli" z niewyjaśnioną śmiercią emerytki Jolanty Brzeskiej, która przeciwstawiła się opuszczeniu swojego mieszkania. Zwęglone zwłoki Brzeskiej znaleziono w 2011 roku w Lesie Kabackim.