Jak informuje "Rzeczpospolita", w parlamencie odwołano świąteczne uroczystości chrześcijańskie i żydowskie. Chodzi o spotkanie opłatkowe oraz palenie świec w związku z żydowskim świętem Chanuka.
Jako powód podano pandemię koronawirusa, ale "Rz" zwraca uwagę, że przy Wiejskiej nie obowiązują praktycznie żadne obostrzenia związane z COVID-19. "Marszałek Elżbieta Witek jeszcze w czerwcu zrezygnowała z posiedzeń zdalnych, zastępując je stacjonarnymi, co oznacza stłoczenie wszystkich posłów w jednej sali w czasie głosowań. Na terenie Sejmu muszą być w maseczkach, jednak zdejmują je na mównicy" – czytamy.
Sawicki: Użyto bezpiecznej wymówki
Dziennik podkreśla, że oficjalna przyczyna odwołania bożonarodzeniowego spotkania nie przekonuje wszystkich posłów. – Udawana impreza opłatkowa jest gorsza niż jej brak. Jeśli ludzie mają składać sobie życzenia, nie patrząc w oczy, to pojawia się pytanie: po co? – mówi poseł PSL Marek Sawicki.
Jego zdaniem władze Sejmu użyły COVID-19 jako bezpiecznej wymówki, bo atmosfera na opłatkach od lat mocno się psuła. Wspomina, że zaczęło się to już w drugiej kadencji rządów PO–PSL. Stopniowo siadała frekwencja, szczególnie podczas składania życzeń. Wielu posłów wychodziło wtedy "po angielsku" – tłumaczy Sawicki. I dodaje, że z doszły do tego antyklerykalne postawy części posłów.
Z kolei według rzecznika PO Jana Grabca odwołanie żydowskiej uroczystości w Sejmie może być podyktowane obawą przed reakcją części elektoratu PiS. – To lęk przed antysemitami we własnym obozie – powiedział w rozmowie z "Rz" polityk.
Czytaj też:
Zapalono świece chanukowe w Pałacu Prezydenckim. Duda: To jest Polin, to miejsce dla wszystkich