Niezła polityczna zagrywka fatalnie zepsuta w końcówce
  • Łukasz ZboralskiAutor:Łukasz Zboralski

Niezła polityczna zagrywka fatalnie zepsuta w końcówce

Dodano: 
Donald Tusk i Jacek Saryusz-Wolski
Donald Tusk i Jacek Saryusz-Wolski Źródło: PAP / Grzegorz Michałowski
Sam pomysł, by Polska nie poparła kandydatury Donalda Tuska, był sprytnym politycznym rozdaniem, które mogło przynieść PiS korzyści. Licytacja na groźbę zerwania szczytu zabrała wszystkie potencjalne zyski.

Rząd PiS nie musiał popierać Donalda Tuska jako kandydata na kolejną kadencję szefa Rady Europejskiej. Było to zgodne z całą logiką działań rządu. Był też doskonały politycznie pretekst, który potrafiono wykorzystać – zaangażowanie Tuska w rozgrywki wewnętrzne podczas gorącego grudnia 2016 r. I była pozytywna kandydatura: Jacek Saryusz-Wolski, który jednocześnie został odbity Platformie Obywatelskiej.

Wszyscy wiedzieli, że Tusk i tak zostanie szefem RE, ale i przy okazji PiS odniósłby własne korzyści. Po pierwsze – świetnie został odebrany przez swój twardy elektorat, bo nie poparł „złego Tuska”. Po drugie – Tusk wybrany bez poparcia Polski byłby de facto przedstawicielem „innych krajów” w europejskiej instytucji, co też dla twardego elektoratu PiS byłoby wartością. A po trzecie i chyba najważniejsze – kraje UE czyniłyby Polsce afront wybierając Polaka, którego Polska nie popiera i proponuje w jego miejsce innego polityka. Rząd miałby więc w ręku dyplomatyczną kartę, którą mógłby wykorzystać w przyszłości.

Wystarczyło więc czekać. Wstrzymać się od głosowania. Tymczasem tuż przed szczytem szef MSZ zalicytował najwyżej, jak mógł. Witold Waszczykowski powiedział wprost, że albo kraje członkowskie odsuną wybór szefa Rady Europejskiej na inny termin, albo Polska nie podpisze protokołu po szczycie, a więc uczyni go nieważnym.

Jak się licytuje wysoko, to można dużo ugrać, ale i wiele stracić. Tyle, że w tej sprawie chyba główna nagroda nie była do zgarnięcia. Pozostały więc spore straty. I w dodatku one się sumują: niezaproszenie Saryusza-Wolskiego na szczyt + kraje Grupy Wyszehradzkiej, z którymi mamy stanowić siłę zmieniającą UE, poparły kandydaturę Tuska (nawet Orban!) + odrzucenie wniosku Polski o przełożenie głosowania. No i na koniec reelekcja Donalda Tuska przeciw której głosowała tylko Polska.

Tak z misternej politycznej układanki, która mogła przynieść PiS pożytek głównie w polityce wewnętrznej, została zewnętrzna dyplomatyczna porażka.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także