Gazeta napisała, że we wrześniu 2015 r. w trakcie oficjalnej wizyty w Londynie polski prezydent, zamiast pancerną limuzyną, poruszał się wynajętą taksówką. Według "Rz" samochód nie należał ani do Biura Ochrony Rządu, ani brytyjskiego Security Service. Auto było oznaczone naklejkami z licencją PHV (Private Hire Vehicle), czyli prywatnego samochodu na wynajem.
Czytaj też:
Słaba ochrona Andrzeja Dudy. "Rz": Po Londynie prezydenta wożono taksówką
"Podczas wizyt zagranicznych Prezydent RP nie zawsze porusza się opancerzoną limuzyną, jak sugerują autorki tekstu. Wybór odpowiedniego środka transportu zależy od oceny stopnia zagrożenia dla osoby ochranianej. Oceny tej dokonuje strona przyjmująca. Pojawiające się w tekście zdanie, wypowiadane przez 'byłego szefa BOR': 'Bardzo rzadko zdarza się, że strona goszcząca nie chce dać gościowi pancernego samochodu', jest niezgodne z prawdą" – czytamy w oświadczeniu KPRP.
W komunikacie napisano, że kancelaria nie wynajmuje samochodów, którymi głowa państwa porusza się za granicą. "KPRP wynajmuje niekiedy na własny koszt samochody, którymi przemieszczają się pozostali członkowie delegacji, oraz pojazdy dodatkowe. W wypadku podróży do Londynu były to dwa minibusy: jeden dla dziennikarzy, drugi wykorzystywany w celu przewozu bagaży" – dodano.
"Reasumując: autorki artykułu naruszyły zasady dziennikarskiej rzetelności, posługując się kłamstwem, manipulacjami i interpretując fakty zgodnie z wcześniej założoną tezą" – brzmi oświadczenie opublikowane na stronie internetowej prezydenckiego biura prasowego.