Gazeta informuje, że w 2012 roku, gdy szefem NBP był Marek Belka, Andrzej R., były funkcjonariusz BOR odkrył, iż przez lata nikt nie prowadził ewidencji będących w dyspozycji instytucji dzieł sztuki. R. miał ustalić, że przynajmniej kilka z dzieł znajdują się u osób, które nie pracowały już w NBP. – Nikt nie wie, ile dzieł sztuki znajduje się w banku i w jego obiektach, ani ile są warte (...) Chaos wskazuje, że wiele z obrazów mogło zostać rozkradzionych – powiedział gazecie R.
"Fakt" przypomina, że w NBP są m.in. dzieła Pablo Picasso, które trafiły tam jako kolekcja firmy ART-B jako zobowiązania wobec banku. Gazeta opisuje, że gdy R. przekazał wyniki kontroli oraz zwolnił naczelnika, który odpowiadał za bałagan, to zaczęła się wokół niego nieczysta gra ze strony pracowników związanych z dawnymi służbami specjalnymi PRL. "Najpierw oskarżyli R. o mobbing i molestowanie seksualne. A niemal jednocześnie... przyznali mu niemal 50 tys. nagrody. Gdy okazało się, że dalej próbuje wyjaśniać sprawę, jeden z wiceprezesów doprowadził do jego zwolnienia. Dziś R. walczy w sądzie o odszkodowanie i przywrócenie dobrego imienia" – czytamy.