Atak na polski konsulat w Łucku to najpoważniejszy z serii antypolskich incydentów, do jakich dochodzi na Ukrainie od stycznia tego roku. Podobnie jak w przypadku poprzednich tego typu wydarzeń, także obecnie nad Dnieprem dominuje narracja, w myśl której sprawcami są działający najprawdopodobniej na rzecz Rosji prowokatorzy, mający na celu popsucie polsko-ukraińskich relacji. Jak na razie na ma na to jednoznacznych dowodów. Sprawcy wszystkich dotychczasowych antypolskich incydentów pozostają wciąż nieznani. Jednak o zewnętrznej inspiracji ataku na konsulat w Łucki oficjalnie mówi Kijów: „Uważamy to za kolejną, celową prowokację, która bez wątpienia ma na celu zaszkodzić strategicznemu partnerstwu między Ukrainą i Polską. Niewykluczone, że ta prowokacja, podobnie jak i poprzednie akty wandalizmu, jest inspirowana z zewnątrz” – czytamy w oficjalnym oświadczeniu Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ukrainy, opublikowanym kilka godzin po wydarzeniu. – „Największe zaniepokojenie wywołuje fakt, że ten przestępczy akt mógł zagrozić życiu i zdrowiu pracowników konsulatu oraz mieszkańców okolicznych budynków”. Resor dyplomacji zapewnia, że ukraińskie organa ścigania dołożą wszelkich starań, by jak najszybciej wykryć i ukarać sprawców. MSZ „zdecydowanie potępił” atak i zobowiązał się wzmocnić bezpieczeństwo placówek dyplomatycznych i konsularnych na terenie Ukrainy. Do sprawy odniósł się także osobiście minister spraw zagranicznych Pawło Klmkin. Na Twitterze napisał: „Jestem oburzony prowokacją przeciwko Konsulatowi Generalnemu Polski w Łucku. To podłość ze strony tych, którzy są przeciwnikami naszej przyjaźni z Polską. Robimy wszystko, aby winni zostali ukarani”.
Podobnie oświadczenie opublikował na Facebooku Svyatoslaw Tsegolko, rzecznik prasowy prezydenta Poroszenko: „Prezydent zdecydowanie potępił ostrzał Konsulatu Generalnego Polski w Łucku. Polecił organom ścigania jak najszybciej użyć wszelkich środków celem wyjaśnienia tego incydentu i wykrycia winnych. Celem zapobieżenia możliwym prowokacjom Prezydent polecił wzmocnić ochronę placówek dyplomatycznych i konsularnych na Ukrainie”.
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy wyznaczyła nagrodę – 25 tysięcy hrywien za informacje, które pomogą w ustaleniu sprawców ataku na polski konsulat. Na razie wiadomo jedynie, że placówka została ostrzelana z granatnika RPG. Śledztwo prowadzi SBU i policja pod kierownictwem prokuratury.
Oczywiście nad Dnieprem śledzą także polskie reakcje na incydent. „W Polsce nie mają wątpliwości, że ostrzał w Łucku to prowokacja” – tak brzmi tytuł artykułu na portalu „Ukraińska Prawda”. Tytuł jest jednak uogólnieniem, ponieważ autor artykułu cytuje tylko jedną wypowiedź – szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Paweł Soloch rzeczywiście, oświadczył, że w Łucku niewątpliwie doszło do prowokacji, dodał jednak, że pytanie o sprawców wciąż pozostaje bez odpowiedzi, choć, jego zdaniem, sprawę tę należy rozpatrywać w kontekście konfliktu rosyjsko-ukraińskiego.
Jednak rosyjska prowokacja nie jest jedyną wersją przyczyn ataku na konsulat. Ołeksandr Tkaczuk, szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, podczas konferencji prasowej stwierdził, że mogło chodzić o zemstę. Według tej hipotezy placówka mogła zostać ostrzelana przez kogoś, komu w tym konsulacie odmówiono wydania wizy do UE. Paradoksalnie, jeśli atak na polski konsulat na Ukrainie uznać za prowokację ze strony wrogów polsko-ukraińskiego sojuszu, to idąc tym tropem rozumowania wersja o „zemście za odmowę wydania wizy” także może okazać się poręcznym narzędziem w propagandzie wymierzonej w ten sojusz. Narzędziem do wykorzystania zarówno przeciw Ukraińcom, jak i przeciw Polakom. Z jednej strony, oczywiście, jeśli na Ukrainie za odmowę wydania wizy można zginąć w zamachu, to nie świadczy to najlepiej o stanie bezpieczeństwa kraju i nastrojach społecznych. Ale z drugiej strony, taki atak łatwo można przedstawić jako nie usprawiedliwiony, ale w pewnym sensie uzasadniony – byłby on bowiem, niech i godną potępienia, nieadekwatną do sytuacji, ale jednak – reakcją na działania państwa polskiego, które, choć wciąż wydaje Ukraińcom najwięcej wiz unijnych, to jest ostatnio nad Dnieprem krytykowane za pogarszającą się politykę wizową wobec obywateli Ukrainy. Tak czy inaczej, wciąż jest to tylko jedna z wersji.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.