– Apelujemy do marszałka Sejmu, do posłów o to, aby niezwłocznie doprowadzili do debaty nt. zmian w edukacji i rozpatrzyli wniosek referendalny – podkreślał wczoraj prezes ZNP Sławomir Broniarz. Do Sejmu przyniesiono wczoraj pudła z podpisami pod referendum.
Czytaj też:
Ponad 900 tys. podpisów pod wnioskiem o referendum edukacyjne
Głos obywateli czy chaos?
Jak deklaruje minister edukacji Anna Zalewska, decyzja ws. ewentualnego referendum należy do Sejmu. – Uszanuję podpisy, bo jest zwolenniczką wypowiedzi obywateli. Popatrzę na referendum, jak na dobrze zorganizowaną polityczną robotę. Dlatego, że przy ZNP zawsze stały twarze osób związanych z określonymi totalnymi ugrupowaniami, totalną opozycją - PO, Nowoczesnej, PSL. I oczywiście oddam decyzję w ręce Sejmu - to posłowie zdecydują, czy referendum będzie, czy nie – mówiła wczoraj w rozmowie z RMF FM minister.
Tymczasem komentując tą kwestię dzisiaj, wicepremier i minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin stwierdził, że mówi „nie”podpisom pod głosowaniem.
– Dzisiaj referendum kompletnie nie ma sensu (…) My w kampanii wyborczej zapowiadaliśmy, że zlikwidujemy gimnazja. Nikt, kto oddawał na nas głos, a także ci, którzy nie oddawali, nie mogą być zaskoczeni naszym działaniem. Dzisiaj na parę miesięcy odwracać to wszystko? To skutkowałoby niewyobrażalnym chaosem – tłumaczył Gowin.