W końcowej fazie marszu, na Placu Konstytucji, Schetyna odniósł się do propozycji prezydenta Andrzeja Dody dotyczącej rozpoczęcia debaty nad zmianą konstytucji. – To ważny dzień. Jesteśmy na placu Konstytucji. Dzisiaj, tak jak kiedyś, niektórzy chcą tę Konstytucję zmieniać. Chcą znowu przywrócić Konstytucję z 1952 roku, sytuację, gdzie jedna partia miała wpływ na całą rzeczywistość. Nie pozwolimy na to – mówił i dodawał: "dzisiaj w imieniu nas wszystkich mogę zadeklarować, że będziemy pilnować, stać na straży Konstytucji tej z 1997 roku". – Nie pozwolimy na to, żeby ta Konstytucja została zmieniona. Ręce precz od Konstytucji – podkreślał.
Jak mówił, dziś na marszu jest "ponad 100 tys. osób" z różnych środowisk i partii politycznych. – Jesteśmy razem. I chcę powiedzieć, że to jedyna droga dla partii i niezależnych środowisk. Skuteczna opozycja to jedna lista, wspólna lista w następnych wyborach. Musimy to zrobić. Jeśli to zrobimy, to wygramy wybory samorządowe, europejskie, parlamentarne i prezydenckie. Obiecujemy to – przekonywał Schetyna.
Lider PO zapowiedział, że po zwycięskich wyborach ci wszyscy, którzy łamali prawo, odpowiedzą za to. – Rozliczymy ich – zapewniał. Schetyna obiecał także, że kiedy Prawo i Sprawiedliwość utraci władzę, Polska już nie będzie się kompromitować, jak robi to obecny rząd.
Czytaj też:
Ruszył Marsz Wolności w Warszawie. "Niech żyje Polska europejska"