Zderzenie wielkich uniwersalistycznych systemów religijnych czy ideologicznych nie jest wbrew temu, co się sądzi, cechą charakterystyczną tylko krajów Bliskiego Wschodu i Indii. W starciu cywilizacji chrześcijanie uczestniczą także w pozornie tolerancyjnych i promujących wolność religijnych krajach Europy czy w Stanach Zjednoczonych. Tyle że tu z chrześcijanami nie ścierają się muzułmanie, buddyści ani hinduiści, ale… zwolennicy rzekomo promującej wolność sumienia i wyznania liberalnej demokracji. Wiele lat temu przestrzegał przed taką możliwością późniejszy papież, a wówczas prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kard. Joseph Ratzinger. „Narasta groźba dyktatury opinii – kto nie trzyma z innymi, ten zostaje odizolowany, dlatego nawet zacni ludzie nie śmią się już przyznać do takich nonkonformistów. Ewentualna dyktatura antychrześcijańska byłaby przypuszczalnie znacznie subtelniejsza niż wszystko, co dotychczas znaliśmy. Byłaby na pozór przyjazna religii, pod warunkiem jednak, że religia nie tykałaby jej wzorców zachowania i myślenia” – mówił kard. Ratzinger w wywiadzie rzece „Sól ziemi”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.