Mianowanie autora filmu „Tylko nie mów nikomu” na stanowisko zwolnione przez Tomasza Lisa w tygodniku „Newsweek” zostało okrzyknięte w mediach najgorętszym w branży transferem roku. W pierwszym edytorialu po objęciu „Newsweeka” Tomasz Sekielski dokonał rozliczenia z Tomaszem Lisem. Przyznał, że uczył się od niego zawodu, a jednocześnie dodał, że „nie będzie udawał, że Tomek był jego ulubionym szefem”. Okres bycia podwładnym Lisa w „Faktach” TVN nazwał czasem „raczej używania kija niż marchewki”.
Jak wyglądało to w praktyce – Sekielski precyzuje tak: „Wybuchy złości, nieustająca presja sprawiały, że nie wszyscy wytrzymywali tę swoistą tresurę. Ileż razy słyszałem wtedy od niego, że newsy to nie jest miejsce dla »grzecznych harcerek« ani »szkółka niedzielna«. Był genialnym dziennikarzem, perfekcjonistą, któremu wiele się wybacza. Wtedy, w II połowie lat 90. ubiegłego wieku, błędnie wydawało nam się, że taka jest norma, że tak muszą wyglądać relacje w redakcji, że tak funkcjonują media. Na szczęście czasy się zmieniają, tyle tylko że nie zmienił się Tomek”.
Wyznanie Sekielskiego jest bardzo szczere, tyle że natychmiast wielu internautów zapytało, dlaczego Sekielski nie podzielił się tą wiedzą wcześniej. Tym bardziej że sam był autorem filmu „Tylko nie mów nikomu”, którego tytuł doskonale pasował do zmowy milczenia wokół Tomasza Lisa.
Nawet na początku całej afery, gdy opinia publiczna dowiedziała się jedynie o decyzji RASP o dymisji szefa „Newsweeka”, Sekielski zachowywał dyskrecję.
Trzeba było dopiero tekstu Szymona Jadczaka z Wirtualnej Polski, który odważył się pod nazwiskiem ujawnić to, co działo się wewnątrz „Newsweeka”, by pękła zmowa milczenia. Losy kariery dziennikarskiej Tomasza Sekielskiego doskonale pokazują mechanizmy rządzące mediami w latach 90. i dwutysięcznych. Warto im się przyjrzeć przy okazji rozgłosu wokół objęcia przez Sekielskiego szefostwa jednego z najważniejszych tygodników opinii w Polsce.
Na warszawskim bruku
Tomasz Sekielski urodził się w 1975 r. Jest więc o dziewięć lat młodszy od Tomasza Lisa. Ta różnica dekady miała ogromne znaczenie. Ludzie urodzeni w połowie lat 70. wchodzili do życia publicznego bez obciążenia konfliktem obozu Solidarności z komunistami.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.