Przypomnijmy, że sędzia Sądu Rejonowego w Warszawie, Wojciech Łączewski uznał dziś nieoczekiwanie, że prezes TK została wybrana niezgodnie z prawem. Podczas rozprawy prawnik reprezentujący TK został zapytany przez sędziego, kto podpisał jego pełnomocnictwo. Gdy okazało się, że na dokumencie widnieje podpis prezesa Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, sędzia Wojciech Łączewski zawiesił rozprawę, uznając, że prezesa TK wybrano nielegalnie i wbrew przepisom ustawy. Decyzja sędziego oznacza, że trybunał nie ma prezesa i nie może być reprezentowany w procesie. To pierwsza taka decyzja w Polsce.
Czytaj też:
Sędzia Łączewski uznał, że Trybunał Konstytucyjny nie ma prezesa
– Trudno o większy przejaw anarchizacji państwa. Sytuacja, w której sędzia na własną rękę decyduje, kto jest, a kto nie jest prezesem Trybunału Konstytucyjnego i czy ten Trybunał funkcjonuje, czy też nie, to jest złamanie wszystkich podstawowych zasad do normalnego funkcjonowania państwa demokratycznego – ocenia redaktor naczelny "Do Rzeczy" Paweł Lisicki.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.