Przypomnijmy, że na ostatniej miesięcznicy grupa "Obywateli RP" chciała zablokować przemarsz osób chcących upamiętnić ofiary katastrofy smoleńskiej. Kilkadziesiąt osób usiadło na jezdni, skutecznie blokując przejście. Nie reagowali na wezwania policjantów, w związku z tym funkcjonariusze zaczęli przenosić demonstrantów poza teren przemarszu. Jak poinformowała policja, w związku z zamieszkami na Krakowskim Przedmieściu nikogo nie doprowadzano do jednostek policji. Ustalano jednak tożsamość osób, które mogły złamać prawo, a wnioski o ich ukaranie zostaną skierowane do sądu.
Jedną z osób, które próbowała zablokować przemarsz był Władysław Frasyniuk. Były opozycjonista już wcześniej nawoływał do blokady. Chociaż krótko po zdarzeniu Frasyniuk udzielił wywiadu w TVN, w którym zaatakował Jarosława Kaczyńskiego, to wiele mediów donosiło o jego "zatrzymaniu", a nawet "aresztowaniu".
Czytaj też:
Frasyniuk: Z niepokojem myślę, że będę musiał poprosić Wałęsę, żeby następnego 10-ego usiadł ze mną
Frasyniuk był wyraźnie rozczarowany faktem, że kontrmanifestacja w której brał udział nie okazała się wstrząsem. Jak przyznał niedawno w wywiadzie dla "Newsweeka", z niepokojem myśli, że będzie musiał pojechać do Gdańska i poprosić Lecha (Wałęsę - red.), żeby następnego dziesiątego usiadł razem z nim. – Może to będzie większy wstrząs – wskazał.
Najwyraźniej apel Frasyniuka poskutkował, bo Lech Wałęsa zapowiedział już swój udział na kontrmanifestacji miesięcznicy smoleńskiej.