Prawne aspekty „zmiany płci"

Prawne aspekty „zmiany płci"

Dodano: 
Płeć
Płeć Źródło: Flickr / domena publiczna
Weronika Kudła | Obrany przez wiele państw zachodnich kierunek zmian w procedurze prawnej zmiany płci, która ma być przede wszystkim tania, łatwa pod względem formalnym, szybka w realizacji i dostępna dla każdego bez ograniczeń wiekowych, przybliża nas coraz bardziej ku zasadniczemu pytaniu o pewność takiego prawa.

Możemy się zastanawiać, dlaczego niektórzy ludzie są transseksualistami. Możemy proponować wszelkiego rodzaju teorie lub opowiadać ciekawe historie o tym, jak można być „trans”. Ostatecznie jednak musimy po prostu przyjąć, że pewna niewielka część populacji (być może włączając nas samych) jest po prostu taka, a nie inna. Transpłciowość (ang. transgender) to słowo, które ze sfery całkowicie prywatnej, ukazywanej głównie z perspektywy medyczno-psychologicznej, weszło do powszechnego użytku dopiero kilka dekad temu. W akronimie LGBT+ to właśnie sekcja „T” określa osoby, które odchodzą od płci przypisanej im przy urodzeniu, przekraczając granice płciowości „narzuconej” im przez biologię.

Silne poczucie przynależności do płci innej niż ta wpisana w akt urodzenia to nie tylko problem dotyczący sfery wewnętrznej, osobistej, lecz także w coraz większym stopniu jest to właśnie zagadnienie społeczne, kulturowe, religijne, wreszcie – również prawne. Odejście od oznaczonej w akcie urodzenia płci męskiej albo żeńskiej stanowi bowiem naruszenie żelaznych i do niedawna niepodważalnych praw logiki, według których dzielenie ludzi na mężczyzn i kobiety to wzorcowy przykład poprawnego podziału logicznego spełniającego warunki rozłączności i zupełności. Wzdłuż linii tak przyjętego właśnie rozróżnienia funkcjonuje większość społeczeństw, co znajduje swoje konkretne odzwierciedlenie w przyjętych przepisach prawnych kształtujących różne dziedziny funkcjonowania człowieka w życiu publicznym.

hoć dysonans między płcią biologiczną a psychiczną istniał od zarania dziejów ludzkości, to dopiero od końca XIX w. zaczęto się zajmować transpłciowością na polu naukowym. Sam termin „transseksualność” został po raz pierwszy użyty dopiero na początku XX w. jako rezultat postępów w medycynie, dla której przerwanie ciągłości tkanek za pomocą skalpela przestało być już synonimem nieuniknionej śmierci. Dużą zasługę w tym miał niemiecki lekarz i seksuolog Magnus Hirschfeld. Medycyna dla osób skazanych na udrękę psychiczną z powodu odrzucenia swojej biologicznej płci okazała się jednak mieczem obosiecznym, gdyż podejmowane próby operacyjnej zmiany płci uzasadniano stanem chorobowym pacjenta. Zauważyć bowiem trzeba, że gdy w 1949 r. amerykański seksuolog David Oliver Cauldwell w eseju zatytułowanym „Psychopatia transexualis” zawarł współcześnie nam znaną definicję transseksualizmu, to z uwagi na ograniczenia narzucone przez naukę uznawał on operację zmiany płci za niedopuszczalną, w zamian zalecając traktować ją jako zaburzenie psychiczne. Idąc tym właśnie tropem, przez kolejne kilkadziesiąt lat w klasyfikacji zaburzeń psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego zaburzenia tożsamości psychospołecznej traktowano jako jedną z odmian dewiacji i zaburzeń seksualnych.

Cały artykuł dostępny jest w 48/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także