Według relacji tabloidu, w sobotę kilka minut przed godz. 22. poseł Prawa i Sprawiedliwości, który właśnie zakończył pracę na polu, wyjechał na drogę traktorem, do którego przyczepiony był agregat uprawowy. Maszyna miała być nieoświetlona, co "Super Expressowi" potwierdziła miejscowa policja. Z przeciwnej strony, lecz tą samą drogą, Fordem Galaxy jechała pięcioosobowa rodzina. Kierująca autem kobieta uderzyła w nieoświetloną maszynę, a następnie jej samochód wpadł do rowu. W wyniku kolizji, jedna osoba straciła przytomność i trafiła do szpitala. Na szczęście obrażenia nie okazały się poważne i została już wypisana.
Do kobiety, która kierowała Fordem dotarli dziennikarze "SE". Według relacji tabloidu, ma ona siniaki, stłuczenia i musiała założyć na szyję kołnierz ortopedyczny. Rozmówczyni dziennika twierdzi, że Zbonikowski początkowo nie był zbyt miły i próbował zasłaniać się immunitetem. Miał także nie przyjąć wówczas mandatu i zrobić to dopiero dzień później.
Takiej wersji zdarzeń zaprzecza jednak poseł PiS. – Nigdy nie zasłaniałem się immunitetem. Policjanci wykonywali swoje czynności, gdy je skończyli, wystawili mi mandat i go przyjąłem. Nie wiem, dlaczego poszkodowani tak mówią, może to w emocjach – wskazuje Zbonikowski.
Za spowodowanie kolizji polityk dostał karę 500 zł i 6 punktów. W chwili zdarzenia był trzeźwy.