"Wybuch był potężny". Szef policji zabrał głos po incydencie w KGP

"Wybuch był potężny". Szef policji zabrał głos po incydencie w KGP

Dodano: 
Komendant Główny Policji nadinsp. Jarosław Szymczyk
Komendant Główny Policji nadinsp. Jarosław Szymczyk Źródło:PAP / Leszek Szymański
Komendant główny policji zabrał głos po środowym incydencie, w wyniku które doszło do zniszczeń w budynku KGP.

W środę rano, w wyniku eksplozji w Komendzie Głównej Policji, do szpitala trafił Komendant Główny Policji gen. insp. Jarosław Szymczyk. Sprawę bada prokuratura.

Serwis TVN Warszawa ustalił nieoficjalnie, że prawdopodobnie przyczyną wybuchu było przypadkowe wystrzelenie pocisku (miał to zrobić sam szef policji) z granatnika, który trafił do Polski z Ukrainy. Informacje te częściowo potwierdziło MSWiA.

Gen. Szymczyk zabiera głos

W sobotę RMF FM rozmawiało z szefem polskiej policji, który opuścił już szpital po środowym incydencie. Jak przyznał gen. Szymczyk, do wybuchu doszło w momencie, gdy przestawiał granatnik z miejsca na miejsce. Komendant główny powiedział również, że, według zapewnień Ukraińców, granatniki przeciwpancerne, które od nich otrzymał miały być zużyte, a tym samym nie powinny były stanowić zagrożenia.

Gen. Szymczyk otrzymał pierwszy z granatników od Komendanta Głównego Narodowej Policji Ukrainy Ihora Kłymenki. Ten egzemplarz był przerobiony na głośnik, a sam Kłymenko prezentował jego działanie, odtwarzając na nim muzykę.

Drugi z granatników pochodził od szefa Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych generała Sierhija Kruka, a wręczył go jego zastępca Dmytro Bondar. W tym przypadku Ukraińcy również zapewniali, że broń nie jest niebezpieczna.

Oba granatniki, według słów Ukraińców, miałyby być warte tyle, co złom. Z tego względu zostały one przewiezione do Polski bez zgłoszenia tego faktu do odpowiednich służb. Po przyjeździe do Polski, szef polskiej policji zostawił na zapleczu swojego gabinetu.

Następnego dnia po powrocie do kraju, gen. Szymczyk chciał przełożyć granatniki z miejsca na miejsce. Kiedy przestawił pionowo jeden z prezentów, ten wybuchł.

– Wybuch był potężny - siła uderzenia przebiła podłogę, a z drugiej strony uszkodziła sufit – powiedział rozgłośni komendant główny policji.

Eksperci wskazują, że granatnik nie mógł wystrzelić sam, o ile nie był uszkodzony. Możliwe jednak, że gen. Szymczyk przypadkowo nacisnął jakiś element na tubie granatnika, który spowodował zapłon.

Czytaj też:
"Wyjaśniamy to ze stroną ukraińską". Szef MSWiA o wybuchu w KGP
Czytaj też:
Wybuch w KGP. Jak granatnik z Ukrainy trafił do Polski?

Źródło: RMF FM
Czytaj także