Dr Nowaczyk powiedział, że został odtworzony przełom lewego skrzydła w miejscu urwania końcówki. Jak dodał, z analizy wynika, że poszycie skrzydła jest rozerwane nie wzdłuż oderwania końcówki, ale w poprzek. – To świadczy o tym, że nie uderzenie było tym pierwszym elementem, który doprowadził do destrukcji skrzydła (…) aluminium jest materiałem plastycznym. Taki przełom, który w nich występuje oznacza ogromne siły w krótkim czasie – mówił.
Przewodniczący podkomisji przyznał też, że takiej analizy nie zrobiła ani komisja Millera, ani MAK, chociaż powinny. – Gdyby był wrak, to jest praca trwająca być może parę miesięcy. Widzimy to po pracy w badaniu MH17. Takie odtwarzanie z tych zdjęć jest bardzo pracochłonne. Odtwarzany jest cały samolot, a nie tylko skrzydło. Rodzaj uszkodzenia, który nastąpił to jest fala uderzeniowa, która rozbiła strukturę tego skrzydła. Przed brzozą nie było żadnych przeszkód, które mogły spowodować destrukcję skrzydła – ocenił.
Czytaj też:
Podkomisja smoleńska: Ślady wybuchu na lewym skrzydle tupolewa