We wtorek wieczorem PiS przegrało głosowanie w komisji administracji i spraw wewnętrznych dot. ustawy ws. powołania komisji weryfikacyjnej badającej rosyjskie wpływy w polskiej polityce. Na koniec posiedzenia pod głosowanie poddano trzy wnioski formalne – Lewicy, KO oraz Polski 2050 – o odrzucenie projektu ustawy. "Za" głosowało 20 posłów, przeciw było 19, nikt się nie wstrzymał od głosu. Na posła sprawozdawcę wyznaczono polityka Lewica Jana Szopińskiego.
Przeciwko powołaniu komisji głosowała m.in. poseł klubu Prawa i Sprawiedliwości Anna Maria Siarkowska. To nie spodobało się jej klubowym kolegom.
"Głupia baba – na taki komentarz w moim kierunku pozwolił sobie jeden z członków prezydium komisji AiSW po głosowaniu, w którym sprzeciwiłam się ustawie dot. komisji weryfikacyjnej, negatywnie ocenionej przez Ordo Iuris i Rzecznika Praw Obywatelskich. Nie pozdrawiam, Panie Pośle" – napisała Siarkowska na Twitterze.
Poseł usunięta z komisji
Okazuje się, że niepochlebne określenia pod adresem Siarkowskiej to niejedyne konsekwencje, jakie spotkały polityk po głosowaniu ws. powołania komisji ds. rosyjskich wpływów. W środę polityk Solidarnej Polski poinformowała w mediach społecznościowych, że została usunięta ze składu komisji administracji i spraw wewnętrznych oraz komisji obrony narodowej. jej zdaniem, jest to forma represji za wtorkowe głosowanie.
"Zostałam odwołana z komisji administracji i spraw wewnętrznych oraz komisji obrony narodowej. To represja za głosowanie na komisji AiSW przeciwko niekonstytucyjnym rozwiązaniom, godzącym w prawo do sprawiedliwego procesu" – napisała na Twitterze Siarkowska.
Polityk dodała także drugi wpis dotyczący sprawy.
"Pani Marszałek odmówiła mi nawet prawa do zabrania głosu z trybuny sejmowej i poinformowania posłów o tym, czego dotyczyć miało głosowanie" – wskazała poseł.