„Polska-Rosja. Już na zawsze osobno?” – to pytanie gospodarze programu postawili jako punkt wyjścia do dyskusji. Dyskusja to jednak w tym wypadku nadużycie semantyczne. „Czas pokaże” na Kanale Pierwszym to jeden z wielu widowiskowych programów publicystycznych rosyjskiej telewizji państwowej, w których liczy się nie siła argumentu, ale argument siły. A wszystko po to, by pokazać widzom ostre starcie oblężonej twierdzy rosyjskiego patriotyzmu z „rusofobami”.
Z reguły rolę naczelnych rusofobów w tego typu programach odgrywają Ukraińcy, w których w największym stopniu wymierzone jest ostrze kremlowskiej propagandy. Tym razem jednak głównym tematem były polskie działania. Niedawno strona polska nie dopuściła Rosji do udziału w międzynarodowym projekcie budowy muzeum w dawnym niemieckim obozie zagłady w Sobiborze. Rosja kilka lat temu deklarowała wsparcie dla projektu. Propagandowo jest to sprawa o tyle dla Moskwy istotna, że na czele powstania i ucieczki więźniów obozu w Sobiborze stanął sowiecki oficer Anton Pieczerski. „Jak to się stało, że polska władza odmawia nam współpracy w temacie wydarzeń sprzed siedemdziesięciu lat?!” – pytał prowadzący „Czas pokaże” Artion Szejnin.
Potężne działa propagandy nie tylko przeciwko polskiej władzy, ale i przeciwko polskiej pamięci narodowej wytoczył Maksym Szewczenko, publicysta, członek Rady Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego i Praw Człowieka przy prezydencie Rosji: „Obecna polska władza do radykalni nacjonaliści. Swoimi antyrosyjskimi działaniami próbują tak naprawdę zamaskować historyczne zaangażowanie Polaków w zabijanie Żydów, tych Żydów, którzy wraz z Pieczerskim uciekali z Sobiboru” – mówił. – „Przypomnę, że więźniów w Sobiborze zabijali Polacy i Ukraińcy, którzy byli tam wartownikami. Polska ludność cywilna wydawała też Niemców zbiegłych więźniów narodowości żydowskiej. Obecna polska nacjonalistyczna władza pod względem politycznym i mentalnym kontynuuje tradycję właśnie tych Polaków”.
Zdaniem Szewczenki „polski rząd nie współczuje” ofiarom Sobiboru, tylko polskim policjantom na służbie niemieckiej. Artiom Szejnin zwrócił się do Jakuba Korejby, polskiego politologa, występującego regularnie w rosyjskiej telewizji, traktując go jak przedstawiciela Polski: „Nałóżcie na nas sankcje, jak wam coś się nie podoba, tylko zostawcie zmarłych w spokoju!”. Korejba prostował, że przeciwko udziałowi Rosji w budowie muzeum opowiedziały się nie tylko Polska, ale i Izrael czy Holandia. Stwierdził przy tym, że Rosja, która odpowiada za zestrzelenie boeinga z holenderskimi pasażerami, nie ma moralnego prawa do współpracy z rządem holenderskim. Korejba przypomniał też, że to wśród Polaków jest najwięcej Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Szejnin w odpowiedzi argumentował: „Każdy naród ma swoje ciemne i jasne strony. Jakub się oburzył, słysząc o polskich grzechach. Tymczasem Rosjanie w swoich dziejach, jak każda nacja, popełniła wiele błędów, i za te błędy przepraszaliśmy, a i tak nam wciąż się te błędy i zbrodnie wypomina. Tymczasem, tak jak w przypadku Sobiboru, zapisujemy jakąś chwalebną kartę, to i tak wszyscy chcą tę naszą zasługę przemilczeć”. Wtedy odezwał się Jerzy Tyc, Polak, przewodniczący stowarzyszenia „Kursk”, zajmującego się ochroną miejsc pamięci. Zaczął krytykować polski rząd za antyrosyjską politykę. Stwierdził też, że „w Polsce rośnie opór przeciwko podłej praktyce burzenia sowieckich pomników”.
Korejba zaczął mu przerywać, wykrzykując: „Jak panu nie wstyd mówić źle o swoim rządzie za granicą, szczególnie w Moskwie?!”. Teoretycznie, bardzo słuszny argument, gdyby nie to, że po pierwsze, ten sam Korejba kilka lat wcześniej pisał na łamach rosyjskich mediów o tym, jak to polskie służby szkolą „bojowników Majdanu” i destabilizują Ukrainę; po drugie zaś, nawet gdyby uznać, że Korejba zmienił front, jego nad wyraz krzykliwe, emocjonalne zachowanie, przerywanie rozmówcom kompromitowały sens argumentów, które podawał.
Pieśń "Czarna Madonno" i obrazek prymicyjny syna opublikowała na twitterze premier Szydło ściągając na siebie krytykę zwolenników świeckości państwa. Sprawę komentuje Tomasz Terlikowski:
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.