Szczyt przywódców UE w Brukseli rozpoczął się w czwartek. Tematami obrad były m. in. polityka migracyjna, Brexit oraz nowa metoda pracy krajów członkowskich, którą zaproponował szef Rady Europejskiej Donald Tusk. Chodzi o wypracowanie dotyczące wspólnych metod rozwiązywania kolejnych konfliktów wewnątrz UE.
Beata Szydło wskazała, że choć część spornych kwestii udało się podczas szczytu uregulować, to wciąż pozostają sprawy niezałatwione. – Są jeszcze tak poważne kwestie jak kryzys migracyjny, czy dyrektywa o pracownikach delegowanych, czy kwestie dotyczące klimatu, sprawy bieżące, które wymagają jeszcze zastanowienia, dyskusji, wypracowania konsensusu – powiedziała premier dziennikarzom.
Szefowa rządu zaznaczyła, że w kwestii pracowników delegowanych, Polska poszła na "daleko posunięty kompromis". – Zaproponowaliśmy dobre rozwiązania, które są do zaakceptowania przez nas, przez Polskę, przez Węgrów, Czechów i Słowaków, również przez inne państwa członkowskie. Tylko problem jest taki, że Francja uznała, że będzie przedstawiała swoje stanowisko - bardzo sztywne. Ale te rozmowy robocze cały czas trwają (...). Mamy jeszcze kilka dni do tego, żeby można było ten konsensus wypracować – stwierdziła Szydło.
Według polskiej premier, UE potrzebuje teraz jedności. Jak wskazała, dla naszego kraju jest teraz istotne to, aby Wspólnota stosowała się do własnych traktatów – przyjętych w Rzymie i Bratysławie.