Z aczęliśmy skromnie. 1 października 1608 r. do wybrzeży dzisiejszego stanu Wirginia przybił brytyjski statek „Mary and Margaret”. Wyruszył w podróż przez Atlantyk z inicjatywy kpt. Johna Smitha, by dotrzeć do pierwszej w Ameryce Północnej stałej osady angielskich – a drugiej, po Hiszpanach, europejskich – kolonialistów. Do Jamestown. To na pokładzie tego statku do Ameryki Północnej dotarli pierwsi Polacy. Niektórzy – Jan Bogdan, Michał Łowicki, Jan Mata, Stanisław Sadowski, Zbigniew Stefański – znani dziś z imienia i nazwiska. Rzemieślnicy. Specjaliści produkcji mydła, potażu, szkła. Ludzie ci wyruszyli ku nieznanemu w czasie, gdy Rzeczpospolita była u szczytu potęgi. W okresie, który zapisał się w historii jako wieki złoty i srebrny, kiedy nic nie zapowiadało zbliżającej się katastrofy i utraty niepodległości. Pierwsi polscy osadnicy w Ameryce Północnej dali się poznać jako jedni z najbardziej aktywnych w kolonii. Polacy uruchomili hutę szkła i manufaktury produkujące dziegieć, smołę, potaż i liny okrętowe. Nie wahali się walczyć o swoje. Gdy w 1619 r. odmówiono im prawa wyborczego, Polacy zorganizowali pierwszy na amerykańskiej ziemi strajk, który zrównał ich w prawach z innymi mieszkańcami. To zasługą Polaków było ocalenie życia porwanego przez Indian prezydenta Jamestown – Johna Smitha. Przez kolejne stulecia miliony Polaków podróżowały przez Atlantyk z różnych powodów. Ruszali w drogę z nadziejami, marzeniami, planami, a także z głęboko w ich sercach wyrytą tradycją, kulturą, wiarą, której pozostawali wierni tysiące kilometrów od przeżywającej różne koleje losu ojczyzny.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.