Polowanie na symetrystów
  • Rafał A. ZiemkiewiczAutor:Rafał A. Ziemkiewicz

Polowanie na symetrystów

Dodano: 
Dziennikarz Marcin Meller
Dziennikarz Marcin Meller Źródło: PAP / Jakub Kaczmarczyk
Demaskowanie „symetrystów” to zajęcie nie tylko anonimowych hejterów, lecz także opozycyjnych „autorytetów” z nazwiskami i tytułami.

Dwa miesiące przed wyborami medialno-eksperckie zaplecze PO i jej satelitów zachowuje się tak, jakby już szukało winnych przegranej. Najbardziej zagorzały partyjny antypisowski „beton” oskarża „symetrystów” – to znaczy tych, którzy rozwadniają jedynie słuszny, „totalnie” opozycyjny przekaz, że Zjednoczona Prawica to czyste, absolutne zło. Ci drudzy bronią się, że, przeciwnie, to właśnie nadmierny radykalizm i sekciarstwo w stylu Lisa czy Giertycha odstraszają wyborców od „obozu demokratycznego”, zwłaszcza odkąd na liczącą się i również niechętną PiS alternatywę dla partii lewicowo-liberalnych wyrosła Konfederacja. Na razie głównym polem starcia jest Internet; mówiąc ściśle, jego lewa strona.

Jednak milczenie i wyraźna bezradność polityków opozycji wobec terroryzującego ich zaplecze hiperradykalizmu każą spodziewać się rychłego przeniesienia sporu także do „realu”. Przykładem tej bezradności służy przypadek Sławomira Nitrasa. Nikt zapewne nie spodziewałby się, że celem ataku nieprzejednanych może stać się poseł od lat pełniący w PO funkcję „pokładowego brutala”, znany głównie z zapowiedzi „opiłowywania katolików z przywilejów” ostrych, często nawet fizycznych napaści na polityków PiS. Jednak w sekciarskim sposobie myślenia role nigdy nie są rozdane na sztywno: znienawidzony „faszysta” może z dnia na dzień stać się autorytetem i guru, jak Giertych, a hołubiony beniaminek równie nagle bywa ogłoszony zdrajcą i agentem Kaczyńskiego, jak zdarzyło się to Szymonowi Hołowni. Czytelnikowi, który nie przygląda się zbyt uważnie mediom społecznościowym, należy się informacja, że zorganizowały się tam swoiste bojówki: grupy liczące sobie co najmniej po kilka tysięcy aktywnych internetowych bytów. Ile osób realnie zaangażowanych jest w ich działalność, ilu z nich jest pracownikami wyspecjalizowanych w sieciowej propagandzie agencji, a ilu to autentyczni zapaleńcy, którzy „walce” w Internecie poświęcili się po upadku nadziei wiązanych z KOD, Obywatelami RP i Strajkiem Kobiet – nie sposób powiedzieć. Prawdopodobnie każdy z zaangażowanych prowadzi po kilka, kilkanaście kont pod różnymi pseudonimami, bez wątpienia spędzają oni na wpisywaniu komentarzy i klikaniu w „lajki” wiele godzin dziennie, skrzykują się błyskawicznie i powielają różnymi słowami zbieżne przekazy – na ludziach niezorientowanych są w stanie zrobić wrażenie jednoznacznego potępienia lub aplauzu „wszystkich”. Z uwagi na politykę „Iksa” (do niedawna Twittera), opartą na założeniu, że w sieci nie ma złego ruchu i usuwanie treści brutalnych czy zgoła przestępczych należy ograniczyć do minimum, upodobali sobie właśnie to forum.

Cały artykuł dostępny jest w 34/2023 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także