DoRzeczy.pl: Rząd zdecydował, że nie będzie dłużej obniżonej stawki VAT na jedzenie. Jak pan ocenia tę decyzję?
Zbigniew Kuźmiuk: Nie ulega wątpliwości, że to poważny błąd. Zwłaszcza, jeśli obiecuje się obniżenie VAT-u z 23 na 8 proc. dla branży beauty, a w tym czasie decyduje się na podwyżkę cen żywności. Tu powstaje pytanie o priorytety tej koalicji. Za żywność płacimy przecież wszyscy. Widziałem ostatnio strukturę koszyka wydatków rodzin w Polsce, gdzie około 27 proc. przeznaczamy na żywność. Mniej zamożne grupy wydają na żywność około 50 proc., więc dla nich ta podwyżka będzie obciążeniem. Jak przy każdej podwyżce VAT-u, ceny rosną ciut więcej niż VAT. Mamy okres przedświąteczny, już po tej informacji zaczną się korekty cen w górę. To bardzo nieprzemyślana decyzja. Zerowa stawka obowiązywała od momentu kryzysu i miała obowiązywać do końca 2023 r. Nasz minister finansów zdecydował się ją przedłużyć o trzy miesiące, dając nowej koalicji podjąć decyzję samodzielnie. Okazuje się, że wybrano rezygnację z tej stawki.
Przełożoy się to na inflację?
Trzeba patrzeć na działania Narodowego Banku Polskiego. Te działania polegające na restrykcyjnej polityce monetarnej, na podwyżce stóp. To spowodowało, że inflacja spadła z 18 do 4 proc., a wróżono, że to będzie 25 proc. lub więcej. NBP spowodował, że na koniec lutego inflacja najprawdopodobniej znajdzie się w celu inflacyjnym, 2.5 proc. Teraz mamy decyzję o rezygnacji z zerowego VAT na żywność. To nie będzie oznaczało eksplozji inflacji, ale na pewno znowu jej wzrost. Wszystko wskazuje na to, że jest decyzja polityczna, żeby zrezygnować z mrożenia cen nośników energii, co oznacza skokowy wzrost cen od lipca. NBP w poniedziałek zaprezentował raport w dwóch wersjach – w jednej, gdzie tarcze osłonowe działają dalej, wtedy średnia inflacja za ten rok wynosi 3 proc. oraz bez tych tarcz, średnia inflacja wynosi prawie 6 proc. W kwartale letnim, na wakacje, przewiduje się, że może wynosić nawet 8 proc.
Stopy procentowe mogą wzrosnąć?
Powracamy do wyraźnie wyższej inflacji, ale tu jest kwestia, jak RPP będzie reagować. Przypominam, że po spadkach inflacji RPP zmniejszyła w dwóch pociągnięciach podstawową stopę procentową z 6,75 na 5,75, czekając na dalsze decyzje rządu. Jeśli obydwie się potwierdzą i inflacja pójdzie do góry, to RPP będzie musiała odpowiednio reagować. Jeśli inflacja skoczy do 8 proc., a stopy będą wynosiły 5,75, to mamy ujemne stopy, inflacja jest wyższa niż stopy. W tym wypadku wszystko, co napisano w książkach ekonomicznych, nakazuje reakcję – stopy procentowe w górę. To oznacza podwyżki cen kredytów i spowolnienie gospodarcze. NBP pisze wyraźnie w prognozie, że jeśli tarcze znikną, to wzrośnie inflacja, a tym samym prognoza wzrostu gospodarczego na następny rok zostałaby obniżona o 0,6 pp. z 4,2 na 3,6. Musiałyby nastąpić podwyżki stóp procentowych. Nikt nie będzie mówił tego publicznie, to wciąż prognozy, ale aparat prognostyczny NBP-u jest precyzyjny. Jak w marcu zeszłego roku napisali, pokazując ścieżkę inflacji, że ona zejdzie do celu inflacyjnego w tym roku, to było to ośmieszane wszędzie, a sprawdziło się w 100 proc.
Czytaj też:
Bąkiewicz: Było widać, że policja jest zainteresowana eskalacją zamieszek