Od ponad roku trwa spór między Pałacem Prezydenckim a Ministerstwem Spraw Zagranicznych dotyczący ambasadorskich nominacji. Prezydent Andrzej Duda sprzeciwia się m.in. nominacji Bogdana Klicha na ambasadora w USA, ze względu na jego wcześniejszą krytykę Donalda Trumpa i działalność polityczną. Podobnie Ryszard Schnepf i inni członkowie Konferencji Ambasadorów RP, krytyczni wobec PiS i prezydenta, nie mają szans na nominację. Duda blokuje także absolwentów Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych, uznając ich za związanych z sowieckim systemem.
Źródłem nieporozumienia było masowe odwołanie dyplomatów przez Radosława Sikorskiego. Bez zgody prezydenta nie można powołać nowych ambasadorów, dlatego wielu przedstawicieli działa w randze charge d’affaires. W kluczowych sprawach pozostaje pat, który może trwać do końca kadencji Dudy.
Zgodnie z procedurą, kandydatury muszą przejść przez Konwent Służby Zagranicznej i uzyskać opinię Kancelarii Prezydenta. Kandydaci wywodzący się z MSZ nie budzą większych kontrowersji, a obsada wakatów powinna przebiegać płynnie. Można się spodziewać nominacji m.in. w NATO, Izraelu oraz niektórych krajach europejskich.
Niedawno media donosiły o możliwym przełomie i porozumieniu między Dudą a Sikorskim. Jak się jednak okazuje, informacje te nie były do końca prawdziwe.
Prośba Sikorskiego
Szef MSZ przekazał, że wystosuje do prezydenta list, w którym poprosi o wstrzymanie się z procedowaniem ambasadorskich nominacji.
– Będę prosił w najbliższych dniach na piśmie, aby pan prezydent już zechciał się wstrzymać od realizacji moich wniosków, będę je wycofywał. Dla dobra służby zagranicznej i dla dobra skuteczności polskiej dyplomacji będzie to, aby ci ambasadorowie dostali nominacje już od następcy pana prezydenta – powiedział Sikorski.
Czytaj też:
Najnowszy ranking zaufania. W czołówce politycy koalicji rządzącejCzytaj też:
Sikorski podczas wizyty w Rumunii uderzył w polskich polityków. "Chcą pomagać Rosji"