"Zaglądali wszędzie". Romaszewska o "rewizji" w swoim gabinecie

"Zaglądali wszędzie". Romaszewska o "rewizji" w swoim gabinecie

Dodano: 
Agnieszka Romaszewska-Guzy, była dyrektor TV Biełsat
Agnieszka Romaszewska-Guzy, była dyrektor TV Biełsat Źródło:PAP / Marcin Obara
Jeśli to nie była swojego rodzaju rewizja w moim gabinecie, to ja nie wiem co to było – wskazuje Agnieszka Guzy-Romaszewska, opisując sytuację do jakiej doszło w TVP.

Dokładnie tydzień temu, we wtorek 12 marca, Agnieszka Romaszewska-Guzy została odwołana z funkcji dyrektora telewizji Biełsat. Pełniła ją, z krótką przerwą w 2009 roku, przez 17 lat. Decyzja ta spotkała się z lawiną krytyki. Oburzenie popłynęło zarówno od polityków, jak pracowników mediów. Teraz dziennikarka opisała na swoim profilu w mediach społecznościowych zdumiewającą sytuację, do jakiej doszło w jej gabinecie.

Romaszewska o sytuacji w TVP. "Cały czas mi towarzyszyli zaglądając wszędzie"

Z relacji wynika, że od kilki dni Romaszewska nie mogła wejść sama do siedziby TVP. "Prowadzili mnie po firmie pracownicy Biura Bezpieczeństwa TVP. A że miałam jeszcze zabrać rzeczy ze swojego gabinetu to mi cały czas towarzyszyli zaglądając wszędzie" – napisała, dodając, że skonfiskowano jej pendrive i dysk. Jak wyglądała cała sytuacja?

"– O proszę jeszcze tam czekoladki, niech pani nie zapomni... – szef Biura Bezpieczeństwa TVP kręcił się po moim gabinecie wraz z dwoma współpracownikami z troską patrząc, a to na ten a to na tamten przedmiot... – Chyba tamtej szafki pani jeszcze nie otwierała, no proszę tam jeszcze szaliczek, proszę to zabrać... Papierosy? Bardzo niezdrowe, ja proszę pani, po 60 dziennie paliłem, zjadałem papierosy tak to można powiedzieć... Pani sześć do ośmiu? Szczęściara... No w tej szufladce, to co, tam? Te hm..., materiały... osobiste, tutaj z szuflady, to niech pani sobie całość do pudła od razu przełoży... ja tu nie muszę zaglądać... A to...co to? artykuły papiernicze mówi pani? No cóż, bardzo przepraszam, ale muszę zajrzeć... Sama pani rozumie... obowiązki... A w tym pudełaczku... ooo... pendrive... dysk zewnętrzny... uu... no to musimy zabrać. – Ale to moje... – Ależ wszystko spiszemy, zaraz tutaj... i potem dostanie pani z powrotem, a teraz musimy zabrać..." – opisała rozmowy z pracownikami TVP Romaszewska.

"W jednym tylko panowie się pomylili"

Dziennikarka nie może postrzegać tych działań inaczej jak rewizję.

"W jednym tylko panowie się pomylili. Jeśli myśleli ze mnie krępuje fakt, że będą mi zaglądać w rzeczy osobiste czy artykuły higieniczne. Ależ skąd! Życzycie sobie zajrzeć pomiędzy majtki, czyste, brudne, podpaski – proszę bardzo nie krępujcie się. Całkiem mnie to nie rusza. Serio. Mam trening od 14 roku życia..." – podsumowała.

Czytaj też:
"Cena za milczenie". Romaszewska ujawnia kulisy zwolnienia z Biełsatu
Czytaj też:
Romaszewska dyscyplinarnie zwolniona z TVP. Wydano komunikat

Opracowała: Anna Skalska
Źródło: DoRzeczy.pl / Facebook.pl
Czytaj także