Sikorski zapowiedział misję NATO ws. Ukrainy. "Nie wchodzimy do wojny"

Sikorski zapowiedział misję NATO ws. Ukrainy. "Nie wchodzimy do wojny"

Dodano: 
Radosław Sikorski, szef MSZ
Radosław Sikorski, szef MSZ Źródło:PAP / Albert Zawada
– Podjęliśmy decyzję o ustanowieniu misji natowskiej, ale to nie znaczy, że wchodzimy do wojny – deklaruje szef MSZ Radosław Sikorski.

Szef polskiego MSZ przekazał podczas konferencji w Brukseli, że ustanowiona zostanie misja NATO. Jak sprecyzował, chodzi głównie o działania szkoleniowe. Polityk deklaruje, że nikt nie zamierza wchodzić do wojny.

Podjęliśmy decyzję o ustanowieniu misji natowskiej. To nie znaczy, że wchodzimy do wojny, ale to znaczy, że będziemy teraz mogli wykorzystać koordynujące, szkoleniowe, planistyczne zdolności Sojuszu do wspierania Ukrainy w bardziej skoordynowany sposób – stwierdził minister.

Sikorski przekazał ponadto, że NATO planuje z wyprzedzeniem, a Zachód – w razie konieczności – jest w stanie prowadzić konflikt przez kilka lat.

– Ważne by było, aby Putin zrozumiał, że planujemy, jak trzeba, to na parę lat. I że nie jest w stanie tego wygrać w ciągu paru miesięcy czy nawet roku, czy dwóch. Że jako Sojusz Północnoatlantycki jesteśmy 20 razy bogatsi od niego i że jak trzeba będzie, to stać nas na długotrwały konflikt – powiedział Radosław Sikorski na briefingu prasowym w Brukseli, pytany o pomysł utworzenia przez NATO specjalnego funduszu wsparcia dla Ukrainy.

Macron mówił o wysłaniu wojsk na Ukrainę

Emmanuel Macron powiedział w lutym po szczycie europejskich przywódców w Paryżu, że nie ma decyzji w sprawie oficjalnego wysłania zachodnich wojsk lądowych na Ukrainę, ale nie wykluczył takiej możliwości w przyszłości.

– Najbardziej żarliwa dyskusja toczyła się w ogóle wokół kwestii wysłania żołnierzy na Ukrainę. Nie było porozumienia w tej sprawie. Zdania są różne i absolutnie takich decyzji nie ma – przekazał dziennikarzom prezydent Andrzej Duda, który uczestniczył w rozmowach.

Choć premier Donald Tusk ogłosił, że Polska nie zamierza wysyłać wojsk na Ukrainę, to szef MSZ Radosław Sikorski stwierdził, że "obecność sił NATO na Ukrainie nie jest nie do pomyślenia".

Włochy mówią "nie" interwencji NATO

Minister obrony Włoch Guido Crosetto powiedział w zeszłym tygodniu, że Francja i Polska nie mogą wypowiadać się w imieniu NATO na temat wysłania wojsk na Ukrainę. Jego zdaniem wejście zachodnich żołnierzy na Ukrainę oznacza krok w stronę "jednostronnej eskalacji". Jak dodał, interwencja NATO "wymazałaby drogę" dyplomatycznego zakończenia wojny.

Szef włoskiej dyplomacji Antonio Tajani stwierdził z kolei, że rozmieszczenie wojsk natowskich na Ukrainie byłoby "błędem". – Przystąpienie do wojny z Rosją oznacza groźbę wybuchu III wojny światowej – podkreślił.

Kreml po słowach Macrona grozi wojną

Według doniesień francuskiej prasy Macron jest gotów wysłać żołnierzy na Ukrainę, jeśli Rosjanie podejdą pod Kijów lub Odessę. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył, że wkroczenie zachodnich wojsk na Ukrainę doprowadzi do bezpośredniego konfliktu z Rosją.

Szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba uważa, że słowa prezydenta Francji dotyczące możliwości wysłania wojsk na Ukrainę "wszyscy rozumieją, ale boją się o tym mówić".

Elina Valtonen, minister spraw zagranicznych Finlandii, stwierdziła, że kraje zachodnie, w tym Stany Zjednoczone, nie powinny całkowicie wykluczać wysłania wojsk na Ukrainę w przypadku pogorszenia sytuacji.

Z sondażu przeprowadzonego przez United Surveys pod koniec marca br. wynika, że 9,4 proc. Polaków popiera wysłanie polskich żołnierzy na Ukrainę. Największy odsetek (75 proc.) opowiada się za pomocą humanitarną, natomiast 67 proc. – za wsparciem wojskowym w postaci amunicji.

Rosyjska rakieta nad Polską

Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych podało, że 24 marca o godz. 04:23 rosyjska rakieta przeleciała nad terytorium Polski. "Obiekt wleciał w polską przestrzeń na wysokości miejscowości Oserdów (woj. lubelskie) i przebywał w niej przez 39 sekund. W trakcie całego przelotu był obserwowany przez wojskowe systemy radiolokacyjne" – mogliśmy przeczytać w komunikacie.

Rzecznik Dowództwa Operacyjnego ppłk Jacek Goryszewski wyjaśnił na konferencji prasowej, że rakieta poruszała się z prędkością 800 kilometrów na godzinę i na wysokości 400 metrów. Jak podkreślił, nie było decyzji o zestrzeleniu pocisku, ponieważ wojsko wiedziało, jaka jest trajektoria jego lotu.

Czytaj też:
"Ukraina może stracić więcej, niż już straciła". Orban mówi, jak zakończyć wojnę
Czytaj też:
"Rosja już odbudowała swoją armię". Niepokojące słowa amerykańskiego urzędnika
Czytaj też:
Zachód wobec Rosji. Szef MSZ Czech: Uważam to za błąd

Opracował: Jan Fiedorczuk
Czytaj także