Ziobro był pytany w sobotę na antenie TV Republika, czy może potwierdzić medialne informacje o tym, że przeszedł operację w Brukseli, ale czeka go już kolejna. – Zabieg, który przechodziłem, należał do najbardziej skomplikowanych, związanych z jamą brzuszną. To, że trwał osiem godzin, mówi samo za siebie – powiedział.
Odniósł się do słów prof. Cezarego Szczylika, specjalizującego się w onkologii i chorobach wewnętrznych, który stwierdził, że nowotwór zdiagnozowany u Ziobry "niestety należy do bardzo trudnych do leczenia i nie ma metody poza leczeniem radykalnym wczesnej fazy choroby, która dawałaby gwarancję wyleczenia".
Ziobro: Stwierdzono u mnie nowotwór, kiedy już dał przerzuty
– W moim przypadku stwierdzono ten nowotwór nie we wczesnej fazie, ale w zaawansowanej i do tego wtedy, kiedy już dał przerzuty, więc to jest sytuacja dużo trudniejsza. Trzeba do tego podchodzić ze spokojem stoickim. Wiemy, co medycyna może zaproponować, wykorzystywać wszystkie możliwości, jakie oczywiście są – podkreślił.
Ziobro podziękował rodakom za okazywaną mu życzliwość i modlitwę. – To jest niezwykle cenne, wzmacniające wewnętrznie i budujące. Jestem za to bardzo, bardzo wdzięczny – zaznaczył.
Jak poinformował, są "optymistyczne elementy" dotyczące jego głosu. Tłumaczył, że według diagnozy ma sparaliżowaną lewą część strun głosowych i "już lepiej nie będzie", ale dzięki polskim specjalistom słyszy postęp w tym względzie.
– Ale są niestety też takie obszary, gdzie następuje regres, czyli pogorszenie sytuacji. To dotyczy zwłaszcza funkcjonalności przełyku od przyswajania pożywienia, co się przekłada też na wagę. Niektórzy byliby pewnie zadowoleni, że wchodzą na wagę i ona jest nie większa, ale mniejsza. Natomiast w przypadku akurat takiego stanu zdrowia, w jakim znalazłem się, to nie jest tak dobra informacja i wymaga pogłębionych badań i w jakimś zakresie interwencji chirurgicznej – powiedział.
W przyszłym tygodniu kolejna operacja. "Nie widzę powodu się poddawać, mam dla kogo żyć"
Wyraził nadzieję, że "to nie będzie jednak tak radykalna (...) interwencja, jak miało to miejsce pierwotnie". – Natomiast jestem faktycznie zakwalifikowany i mam w przyszłym tygodniu już miejsce w szpitalu. Będę poddany jakiemuś zabiegowi ze strony chirurgów – przekazał. – Liczyłem, że to nie będzie konieczne, ale niestety sytuacja się pogarszała, a jak człowiek ma problem z przełykaniem, to ma też inne problemy – dodał.
Podkreślił, że od jednego z lekarzy usłyszał, że "walka z nowotworem, połowa sukcesu, to jest sukces w głowie, czyli nastawienie odpowiednie". – Takie nastawienie na pewno mam. Nie widzę powodu się poddawać. Mam dla kogo żyć. Mam dzieciaki, które potrzebują jeszcze ojca i jego wskazań i rad. Mam różne inne motywacje, które zachęcają mnie do aktywnej walki o to, aby poprawić swój stan zdrowia – powiedział Ziobro, dodając, że "ufa lekarzom".
Czytaj też:
"Niestety są komplikacje". Wójcik o stanie Ziobry: Modlimy się