Centrum handlowe Marywilska 44 na warszawskiej Białołęce spłonęło w niedzielę, 12 maja. Było to największe centrum handlowe na terenie stolicy. Znajdowało się w nim około 1400 różnych sklepów, spośród których połowa miała w ofercie ubrania. Na konferencji prasowej Donald Tusk poinformował, że służby zatrzymały kolejne trzy osoby związane z próbami dokonania sabotażu na terytorium Polski.
– Służby muszą działać w dyskrecji. I dlatego przede wszystkim chciałbym, żebyśmy nie spekulowali w przestrzeni publicznej o tym, które ze zdarzeń, jakie mają miejsce w Polsce, są być może efektem działań obcych służb, w tym służb rosyjskich i białoruskich – powiedział premier. – Sprawdzamy wątki. Jest dość prawdopodobne, że służby rosyjskie miały coś wspólnego z głośnym pożarem na Marywilskiej – dodał.
Śledztwo będzie szersze
Teraz jednak "Rzeczpospolita" podała nowe informacje. Śledztwo w spawie pożaru centrum handlowego przy ulicy Marywilskiej 44 na warszawskiej Białołęce, które dotąd prowadzone było na szczeblu prokuratury okręgowej, poprowadzi teraz Mazowiecki Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie. Rozszerzony ma także zostać jego zakres.
"Postępowanie będzie prowadzone również z artykułu 258 kodeksu karnego, który dotyczy udziału w zorganizowanej grupie przestępczej" – przekazał prok. Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej. O przeniesieniu sprawy na najwyższy szczebel przesądziło kierownictwo departamentu "PZ".
"Rz" podaje, że śledztwo otoczone jest największą tajemnicą, nieujawniane są nawet wyniki oględzin. To m.in. pozyskany w ich trakcie materiał rzucił na nie nowe światło. Biegły będzie badał, dlaczego hala, mimo posiadania kurtyn przeciwpożarowych i systemu automatycznego powiadamiania straży, spłonęła w tak szybkim tempie.
Czytaj też:
Rosjanie stoją za pożarem Marywilskiej? Tusk o ustaleniach służbCzytaj też:
Pożar na Marywilskiej. Jest ruch prokuratury