Polska partia ochraniała Siergieja Andriejewa. Szokujące ustalenia dziennikarza

Polska partia ochraniała Siergieja Andriejewa. Szokujące ustalenia dziennikarza

Dodano: 
Ambasador Federacji Rosyjskiej w Polsce Siergiej Andiejew (2P) podczas próby złożenia kwiatów przy Cmentarzu-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Warszawie
Ambasador Federacji Rosyjskiej w Polsce Siergiej Andiejew (2P) podczas próby złożenia kwiatów przy Cmentarzu-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Warszawie Źródło:PAP / Tomasz Gzell
Partia byłego posła i wiceministra Krzysztofa Tołwińskiego ochraniała rosyjskiego ambasadora w Polsce, Siergieja Andriejewa.

Chodzi o partię "Front" Krzysztofa Tołwiańskiego, byłego posła i wiceministra. Polityk w przeszłości był związany kolejno z PSL, PiS (we wrześniu 2007 został podsekretarzem stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa), Kukiz'15 oraz Konfederacją. Obecnie działa w formacji Front.

Z reportażu Jacka Smaruja z Polsat News wynika, że partia ochraniała rosyjskiego ambasadora Siergieja Andriejewa, podczas składania wieńca w Warszawie. Do zdarzenia doszło 9 maja 2024 roku.

– Nie wiem, czy pan widział to, co zrobiliśmy 9 maja, że ambasador rosyjski mógł złożyć wieńce pod Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich. Dwa lata temu ambasadora oblali farbą. Wie pan, policja stoi i nic nie robi, to mnie jako Polakowi to jest wstyd – mówi jeden z działaczy.

– Dostaliśmy zgodę na wiec w tym miejscu. I służba porządkowa nasza zrobiła przejście dla ambasadora, żeby mógł sobie złożyć (...). No był przewodniczący zgromadzenia, który jak coś tego, to policji zgłaszał i policja wyjazd robiła. Aby pokazać, że tu są normalni ludzie – dodaje działacz.

Wcześniej, w 2022 roku kilka tygodni po napaści Rosji na Ukrainę, działacze Frontu odwiedzili Andriejewa, którego przekonywali, że Polska jest obecnie "zatruta" zachodnią ideologią, jednak "po odzyskaniu suwerenności" relacje z Rosją ułożą się dobrze.

Rosyjscy szpiedzy "wyszli z aresztu i zniknęli"

W połowie czerwca media informowały o działalności rosyjskich szpiegów w Polsce. W grudniu ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Lublinie skazał 14 z 16 oskarżonych cudzoziemców za udział w przygotowywaniu akcji dywersyjnych i sabotażowych na terytorium Polski. Grupa kierowana zdalnie przez "Andrieja", najprawdopodobniej funkcjonariusza rosyjskiej FSB, obserwowała lotniska, planowała wysadzenia pociągów, a nawet zabójstwa.

13 Ukraińców, dwoje Białorusinów i Rosjanin przyznali się do winy i dobrowolnie poddali się karze. Już podczas procesu dwie osoby wycofały się z porozumienia z prokuraturą.

Ogłaszając wyroki od ponad roku do półtora roku pozbawienia wolności trzem oskarżonym, sąd uchylił wobec nich tymczasowy areszt. Według informacji dziennika "Rzeczpospolita", Artur M., Yaroslav B. i Maryia M. do dziś nie trafili do więzienia. "Wyszli z aresztu i zniknęli. Nie wiadomo, gdzie przebywają" – czytamy.

Czytaj też:
Stanowski odwołał debatę Bartosiak-Sykulski. "Przeszarżowałem"
Czytaj też:
"Będzie tego żałować". Rosja wściekła po decyzji Polski

Źródło: Polsat News
Czytaj także