"Wstyd przed Krzyżakami". "Gazeta Wyborcza" wzięła się za "Bogurodzicę"

"Wstyd przed Krzyżakami". "Gazeta Wyborcza" wzięła się za "Bogurodzicę"

Dodano: 
Obraz Józefa Brandta "Bogurodzica" (1909 r.)
Obraz Józefa Brandta "Bogurodzica" (1909 r.) Źródło: Wikipedia / Domena publiczna
Pitu-pitu i pierdu-pierdu – takie słowa o "Bogurodzicy" padają na łamach "Gazety Wyborczej".

Punktem wyjścia do rozważa nad "Bogurodzicą" stała się dla Jacka Podsiadły lista lektur obowiązkowych dla pierwszej klasy szkoły średniej, którą właśnie m.in. wspomniany utwór.

Podsiadło o "Bogurodzicy": Nim kur zaśmieje się trzy razy, napiszę 20 takich

Autor już na wstępie zwraca uwagę, że w odniesieniu do "Bogurodzicy" "uporczywie powtarza się określenia 'arcydzieło' i 'kunsztowne'". Tymczasem, jak podkreśla, "stworzenie arcydzieła w języku, który dopiero się kształtuje, nie jest możliwe". "Dziwi też, że arcydziełem ma być utwór określany jako 'trop', czyli konwencjonalny, retoryczny wstęp poprzedzający w liturgii kościelnej czytanie z Biblii lub inny tekst" – wskazuje.

Po zacytowaniu tekstu utworu, Podsiadło oznajmia prześmiewczo: "Dajcie mi miejsce, gdzie mógłbym oprzeć łokieć, a nim kur zaśmieje się trzy razy, napiszę 20 takich".

Autor drwi też z analizy "Bogurodzicy", jaką znalazł w podręczniku Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznym" autorstwa Dariusza Champerka, Adama Kalbarczyka i Dariusza Trześniowskiego. Samodzielnie analizując tekst dochodzi do wniosku, że pierwsze dwa słowa utworu "zwierają oczywistą bzdurę". "Nie można być jednocześnie matką i dziewicą, sensy tych słów nie tyle się odpychają, co wręcz napierdzielają się po łbach" – czytamy.

"Wata słowna", "pitu-pitu i pierdu-pierdu"

W swoim obszernym tekście Podsiadło stwierdza wprost, że trzy czwarte "Bogurodzicy" to "wata słowna". Wskazuje tu, że najczęściej stosowanym zabiegiem literackim jest jeden z najprostszych: powtórzenie. Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, autor napisał swoją wersję utworu: "Zimna Zośka, gruba Kaśka, niezbędna butelczyna, / takiego syna bernardyna kolęda, sztywna konkubina" – wszystkie rymy kończą się na -a, ćwierć arcydzieła gotowe, o dalszy ciąg pytajcie w dobrych sklepach z dewocjonaliami" – pisze Podsiadło.

"Nie mogąc zaprzeczyć jej prostocie, bogurodzicolodzy zawsze mówią o prostocie 'wyrafinowanej'. Wystarczy najbardziej nieoryginalny, jaki być może, rym tautologiczny Maryja-Maryja nazwać 'grą epifor' i już można śmiało, bez konieczności uzasadniania, uznawać za szczytowe wykwity poezji ustępy utrzymane w poetyce pitu-pitu i pierdu-pierdu" – czytamy.

"Wstyd przed Krzyżakami"

Tekst opublikowany na łamach "Wyborczej" odbił się szerokim echem w mediach społecznościowych. Żartobliwie skomentował go były rzecznik MSZ Łukasz Jasina. "Wstyd przed Krzyżakami" – napisał.

"Cóż, jestem przekonany, że za sto lat Bogurodzica nadal będzie omawiana w szkołach, natomiast nędzna prowokacja pana Podsiadły i redaktorów, uznających ją za wartą publikacji, będzie zapomniana całkowicie. Jeśli zaś nie będzie, co mało prawdopodobne, to jako tekst źródłowy ilustrujący zgubne tendencje kulturowe, przejawiające się w Polsce w latach 20. XXI wieku, a polegające na negacji sensu kultury, tradycji i inteligencji" – stwierdził z kolei historyk Łukasz Adamski.

"Na Czerskiej pokłady antypolonizmu są niewyczerpane" – ocenił z kolei politolog Marcin Palade.

Czytaj też:
Machcewicz: Jako społeczeństwo musimy się zmierzyć z historią mordowania Żydów przez Polaków
Czytaj też:
Państwowe pieniądze znów płyną do "Gazety Wyborczej". Ujawniono dane

Opracowała: Anna Skalska
Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytaj także