O groźbach kierowanych pod adresem pracowników Wód Polskich ich szefowa Joanna Kopczyńska poinformowała w czwartek podczas wieczornego posiedzenia sztabu kryzysowego we Wrocławiu. Celem ataków, zarówno telefonicznych jak i w sieci, mają być przede wszystkich pracownicy zarządu zalewni Nysa.
Pracownicy Wód Polskich z ochroną. "Groźby karalne"
– Ponieważ są kierowane wobec nich groźby karalne, tę sprawę przekazałam odpowiednim służbom w ciągu dnia. Pracownicy mają zapewnioną obecnie ochronę – przekazała Kopczyńska.
Jak tłumaczyła, Wody Polskie odbierają dzisiaj "całą masę" telefonów z groźbami. Podkreśliła tu, że każda z rozmów jest odnotowywana i zgłaszana odpowiednim służbom. – Są to groźby karalne z art. 190 Kk i zagrożone są karą do 3 lat pozbawienia wolności – wskazała.
Wody Polskie tłumaczą, dlaczego nie opróżniły zbiorników
Szefowa Wód Polskich zapewniła ponadto, że podlegający jej pracownicy wykazali się "nieprawdopodobną odpowiedzialnością za dobro mieszkańców Nysy". Zapewniała przy tym, że mają oni odpowiednie kwalifikacje i doświadczenie.
W czwartek wieczorem Wody Polskie opublikowały komunikat, w którym wyjaśniono, dlaczego zbiorniki na Nysie Kłodzkiej nie zostały opróżnione w dniach poprzedzających powódź na południu i zachodzie kraju.
"Praca zbiorników Wód Polskich w kaskadzie Nysy Kłodzkiej była dostosowana do aktualnych prognoz pogodowych. Prognozy radykalnie zmieniły się w czasie, co skutkowało zmianą pracy zbiorników. Zbiorniki Wód Polskich były przygotowane zachowując rezerwy powodziowe i od tego czasu pracują zgodnie z instrukcjami gospodarowania wodą" – napisano w komunikacie.
Podkreślono, że w środę, 11 września nie obowiązywały w Polsce żadne ostrzeżenia hydrologiczne.
Czytaj też:
Powódź na południu kraju. Wody Polskie tłumaczą, dlaczego nie opróżniły zbiornikówCzytaj też:
Ludzie wyszli z kosami na wały, są wściekli na Wody Polskie. "Łamią prawo, żeby ratować domy"Czytaj też:
Tusk przyznaje: To wkurzyło ludzi. Czekali na inną informację