"Praca zbiorników Wód Polskich w kaskadzie Nysy Kłodzkiej była dostosowana do aktualnych prognoz pogodowych. Prognozy radykalnie zmieniły się w czasie, co skutkowało zmianą pracy zbiorników. Zbiorniki Wód Polskich były przygotowane zachowując rezerwy powodziowe i od tego czasu pracują zgodnie z instrukcjami gospodarowania wodą" – napisano w komunikacie.
Podkreślono, że w środę, 11 września nie obowiązywały w Polsce żadne ostrzeżenia hydrologiczne.
"W czwartek 12 września od godz. 12.00 na podstawie aktualnych prognoz pogody Wody Polskie zwiększyły ponad 3 razy odpływy wody ze zbiorników Otmuchów (z 6,0 m3/s na 20 m3/s) i Nysa (z 10 m3/s na 35 m3/s). Stan na wodowskazie Bardo na Nysie Kłodzkiej (Kotlina Kłodzka) wskazywał wtedy dolne strefy średnich stanów wody. Stany ostrzegawcze przekroczono dopiero w piątek 13 września o godz. 19.00" – czytamy.
Wody Polskie podkreślają, że "pomimo trwającego remontu na zbiorniku Otmuchów udało się wykorzystać go do celów przeciwpowodziowych". W czwartek usunięto ze zbiornika sprzęt budowlany, dzięki czemu, zdaniem spółki, "zawczasu przygotowano zbiornik na przyjęcie fali".
Złota alga i zespół z udziałem wiceminister Zielińskiej
"W czwartek i piątek zbiorniki w kaskadzie Nysy Kłodzkiej (Topola, Kozielno, Otmuchów, Nysa) miały prawie 180 mln m3 zabezpieczonej rezerwy powodziowej. Ze względu na przeciwdziałanie zakwitowi złotej algi dotychczas zbiorniki zrzucały wodę w określonym przepływie zgodnie z zaleceniami Międzyresortowego Zespołu ds. Odry" – tłumaczy spółka.
Międzyresortowy Zespół do Spraw Przeciwdziałania Sytuacjom Kryzysowym i Zagrożeniom Środowiskowym na rzece Odrze tworzą resorty: klimatu i środowiska, infrastruktury, przemysłu, aktywów państwowych, rolnictwa oraz spraw wewnętrznych, z udziałem Rządowego Centrum Bezpieczeństwa (RCB). Zespół podczas cotygodniowych narad analizuje bieżącą sytuację i wydaje rekomendacje dla służb. Jedno z ostatnich spotkań zespołu odbyło się 6 września. Uczestniczyła w nim m.in. Urszula Zielińska, wiceminister klimatu.
"Radykalna" zmiana prognoz. "Prawdopodobieństwo raz na 200 lat"
W komunikacie Wód Polskich czytamy dalej, że w piątek, 13 września "prognozy meteorologiczne i hydrologiczne uległy radykalnej zmianie, jednak nadal wskazywały że wystąpi niski stan wód powodziowych, który zmieści się w korytach rzek".
"W rzeczywistości w dniach 12-16 września (czwartek-poniedziałek) suma maksymalnych opadów w Kotlinie Kłodzkiej) przekroczyła 300 mm, a modele pokazały, że wody powodziowe w Kotlinie przekroczą lokalnie stan przepływów w rzekachdla wód 0,5%(czyli prawdopodobieństwo raz na 200 lat), tj. więcej niż pokazywały wcześniejsze prognozy" – argumentują Wody Polskie.
"W sobotę w wyniku gwałtownych opadów deszczu oraz gwałtownych wzrostów stanów wody praca zbiornikami kaskady Nysy Kłodzkiej weszła w tryb powodziowy. Od tego momentu zadaniem PGW Wód Polskich było sterowanie tymi zbiornikami w celu maksymalnego obniżenia stanu wód powodziowych poniżej kaskady Nysy Kłodzkiej (w szczególności w mieście Nysa, Skorogoszcz i Lewin Brzeski), ale jednocześnie także niedopuszczenie do nałożenia się fali powodziowej z Kotliny Kłodzkiej i z Odry we Wrocławiu i innych miejscowościach poniżej ujścia Nysy Kłodzkiej" – czytamy.
Wody Polskie tłumaczą, że realizowany scenariusz polega na przepuszczeniu przez Wrocław najpierw fali powodziowej z Nysy Kłodzkiej, a następnie z Odry.
Wody Polskie: Doszło do dwóch poważnych awarii zbiorników
"W trakcie powyższych prac, ze względu na ekstremalne opady deszczu doszło do dwóch poważnych awarii zbiorników wodnych PGW Wód Polskich działających w ramach Kotliny Kłodzkiej – na zbiorniku Stronie Śląskie i na kaskadzie Nysy Kłodzkiej – na zbiorniku Topola. Awaria na zbiorniku Topola nie spowodowała zagrożenia dla miejscowości poniżej, gdyż całą falę powodziową przyjęły na siebie zbiorniki Otmuchów i Nysa" – napisano.
Czytaj też:
Ludzie wyszli z kosami na wały, są wściekli na Wody Polskie. "Łamią prawo, żeby ratować domy"