"Jadą do Białegostoku", "czuć woń akoholu". "Wyborcza" demonizuje Marsz Niepodległości

"Jadą do Białegostoku", "czuć woń akoholu". "Wyborcza" demonizuje Marsz Niepodległości

Dodano: 
Marsz Niepodległości 2024
Marsz Niepodległości 2024 Źródło: PAP / Marek Gorczyński
Marsz Niepodległości przebiegł bez poważniejszych incydentów. Jednak relacja "Gazety Wyborczej" ukazuje wydarzenie w ewidentnie negatywnym świetle.

W tegorocznym Marszu Niepodległości uczestniczy 90 tysięcy osób – twierdzi stołeczny ratusz. Dane te znacząco różnią się od tych, podanych przez organizatorów wydarzenia. Nie ma jednak wątpliwości co do tego, że przemarsz odbył się bez niebezpiecznych incydentów.

Kiedy jednak prześledzimy relację z Marszu, jaką na swojej stronie opublikowała "Gazeta Wyborcza" wydaje się, że wydarzenie nie było ani bezpieczne ani radosne. "To pierwszy od lat Marsz Niepodległości, który odbywa się pod rządami innymi, niż PiS. Choć skrajnie prawicowe i nacjonalistyczne organizacje zawłaszczyły najważniejsze polskie narodowe święto i uczyniły z niego swoją ponurą wizytówkę, to na ich zaproszenie odpowiada wielu Polaków w kraju" – czytamy we wstępie.

"Część uczestników marszu schodzi na peron przystanku kolejowego Warszawa Powiśle, obsługującego pociągi podmiejskie. W poczekalni na ławce odpoczywa dwóch mężczyzn z biało-czerwonymi opaskami na ramionach. Czuć od nich woń alkoholu. Pytają, czy dojadą stąd do Białegostoku. Mijający ich ludzie nie mają dla nich dobrych wiadomości. Bo do Białegostoku stąd – niestety – nie dojadą" – opisano.

"Najwyraźniej nie wszyscy chcą dołączyć do najbardziej radykalnych narodowców, którzy organizują swój wiec przed stadionem. Rozchodzą się w rejonie mostu Poniatowskiego. Narodowcy próbują ich zatrzymać. – Zapraszamy na błonia stadionu, tam dalsza część wydarzenia – zachęcają pilnujący ruchu w tej okolicy wolontariusze ze straży marszu. W dużej mierze zapraszają nieskutecznie" – wskazano.

W relacji mocno podkreślone zostały głosy krytyczne wobec UE. "Przy wejściu na Wiadukt Poniatowskiego obok przystanku PKP Warszawa Powiśle zrobił się zator. Jedni próbują przecinać się wraz z tłumem, inni zawracają. Idący obok mnie mężczyźni z Radomia przekonują, że najlepszym rozwiązaniem dla Polski byłoby opuszczenie Unii Europejskiej, która – jak mówią – podporządkowała nasz kraj rządowi w Berlinie. – Przecież wiadomo, że wszystkie decyzje w sprawie Polski podejmuje kanclerz Niemiec – stwierdza mężczyzna w wieku około czterdziestki lat. Jego kolega powtarza, że tylko pójście za przykładem Wielkiej Brytanii i wystąpienie z UE "oczyści nasz kraj przed zgermanizowaniem" – czytamy.

"Antyunijne hasła płyną też ze sceny. Teraz przemawia mec. Jerzy Kwaśniewski z Ordo Iuris. 'Unia Europejska chce przejąć Polskę. Ale nie jesteśmy jednym narodem, którry chce zniszczyć Unia. Chcą nam odebrać suwerenność i zniszczyć niepodległość. Nie dla Unii, musimy stać po stronie niepodległej ojczyzny'" – zacytowano.

Kiepska energia i faszyści

Według "GW", w pewnym momencie "energia marszu" zaczęła słabnąć. "Co jakiś czas z platform organizatorzy próbują animować tłum okrzykami 'To my, to my Polacy' czy 'Nadchodzi, nadchodzi Marsz Niepodległości', ale zasadniczo ludzie ich nie podłapują. W okolicach Stadionu sporo nietrzeźwych osób, liczba odpalanych rac wciąż duża. Żadnej służby porządkowej i policji. Nacjonaliści czują się bezkarnie, więc m.in. zostawiają wypalone race na ulicy" – zarzucono.

Nie zabrakło sugestii, że Marsz Niepodległości to wydarzenie o charakterze faszystowskim. "Na scenie zaczęły się występy 'patriotycznych' muzyków. Jako pierwsza występuje grupa Irydion znana ze swoich ultrakatolickich i antysemickich treści. Liderzy formacji Irydion często posługują się skrótem KKK. Jego oficjalne rozwinięcie to Kędzior, Kubek, Kriss, ale łatwo w nim dostrzec podobieństwo do nazwy organizacji Ku Klux Klan" – przekonuje "Wyborcza".

Czytaj też:
Frekwencja na Marszu Niepodległości. Są dane stołecznego ratusza
Czytaj też:
Oni przyszli na Marsz Niepodległości. Zobacz galerię


Źródło: warszawa.wyborcza.pl
Czytaj także