Influencer, posługujący się pseudonimem "Crawly", działał na terenie dwóch warszawskich dzielnic. On i jego grupa, w większości nieletnich, fanów założyli na głowy kartonowe pudła i zaczęli demolować zaparkowane samochody na Woli i w Wilanowie. Użyli w tym celu m.in. gaśnicy i kostki brukowej, którą rzucali w auta, skakali również po karoseriach. Młodzi ludzie wyraźnie wykonywali polecenia swojego idola. Wszystko rozegrało się w ciągu dnia, na oczach zdumionych i przerażonych mieszkańców stolicy.
"Crawly" zatrzymany przez policję i Straż Graniczną
Sytuacja wywołała oburzenie. Głos zabrali także dziennikarze i celebryci, zareagował również Rzecznik Praw Dziecka. Sprawa została zgłoszona do Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości, a w kontekście dzieci, które towarzyszyły influencerowi, podejmowane jest zgłoszenie do sądu rodzinnego.
Na działania patostreamera zareagowali mundurowi. Crowly został zatrzymany w piątek przez policjantów i funkcjonariuszy Straży Granicznej.
"Policjanci z Komendy Stołecznej Policji wspólnie z funkcjonariuszami Straży Granicznej zatrzymali w Warszawie patostreamera Crowly – Vladyslava O. Mężczyzna został przekazany funkcjonariuszom SG, którzy na podstawie rejestracji w SIS podjęli czynności związane z wydaleniem go z RP" — przekazał za pośrednictwem serwisu X Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy ministra spraw wewnętrznych i administracji.
Zakaz wjazdu do strefy Schengen dla patostreamera
Nowe informacje na temat sprawy rzecznik ministra spraw wewnętrznych i administracji Jacek Dobrzyński przedstawił w sobotę.
"Zatrzymany przez policjantów z KSP i funkcjonariuszy Straży Granicznej patostreamera Crowly – Vladyslav O. decyzją ministra MSWiA na wniosek szefa ABW na podstawie rejestracji w SIS wrócił już na Ukrainę" – przekazał Dobrzyński.
Jak poinformował rzecznik szefa MSWiA, influencer ma zakaz ponownego wjazdu do strefy Schengen przez najbliższe 10 lat.
twitterCzytaj też:
Skandaliczne zachowanie youtubera. Zostanie przymusowo wydalony z Polski?Czytaj też:
Afera w Straży Granicznej. Funkcjonariusze mieli wykorzystywać dane z bazy PESEL