Liszniańska zeznała, że w sierpniu 2010 r. zastała w Izbie Skarbowej w Gdańsku niepokojące okoliczności, które, w jej ocenie pozwalały na "wzrastanie" Amber Gold. – Wykonałam ogrom pracy przez dwa lata. Wyprowadziłam urząd na prostą z tego bałaganu. Moja następczyni może potwierdzić, że dostała po mnie sprawnie działający urząd – twierdziła.
Lista nieprawidłowości
Świadek oczytała listę, nieprawidłowości, które zastała w urzędzie. Znalazły się wśród nich: brak wykreślania podatników VAT z rejestrów od 2005 r., kilkaset deklaracji vatowskich, które nie były wprowadzone do systemu, 12 tys. danych nie wprowadzanych do systemu, które się przedawniały – niektórym firmom brakowało nawet 1 mln zł, ok. 3 tys. podmiotów prawnych bez "obsługi" IS, potwierdzenia odbioru nie podpięte do akt, brak ewidencjonowania zgłoszeń podatników, które leżały w szafie nieuporządkowane, fakt, że na podłodze w archiwum leżały dokumenty, a wśród nich teczka Amber Gold.
Amber Gold na specjalnych warunkach?
Liszniańska przyznała, że Amber Gold to był "trudny" klient, nie płacił VAT-u, urząd był informowany przez prokuraturę o błędach, a mimo to Marcin P. był przez skarbówkę pominięty. Stwierdziła również, że nie było systemów w Urzędzie Skarbowym, dzięki którym można było skontrolować Marcina P.
Gdy poseł Zembaczyński zapytał wprost: kto zawinił ws. Amber Gold – system czy ludzie, odpowiedziała: – Ludzie. System Poltax to jedno, nie został sporządzony raport. Myślę, że gdyby inaczej w gdańskim urzędzie pracowali pracownicy, nie byłoby tej bezczynności.
Tomasz Rzewuski, były Naczelnik III Urzędu Skarbowego w Gdańsku, który miał być dziś przesłuchiwany przez komisję jako pierwszy, przedstawił wczoraj zwolnienie lekarskie.