Przepraszam, bo już teraz idę bardzo daleko i tworzę taki piętrowy scenariusz. To może w tej sytuacji, żeby uniknąć tej awantury, przeczekać do 6 sierpnia? Wtedy władzę przejmuje marszałek Szymon Hołownia jako druga osoba w państwie, wtedy składana jest ustawa rozwiązująca problem Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych – zaproponowała dziennikarka Kamila Biedrzycka, która zarówno prowadzi programy internetowe dla „Super Expressu”, jak i pracuje w Telewizji Polskiej. – Nie robić wyborów? – wyraźnie zdziwił się rozmawiający z nią senator PO Grzegorz Schetyna. – Ja nie wiem... robić, a potem mieć awanturę, dwóch zwaśnionych prezydentów, zwaśnione strony... – wskazała Biedrzycka w „SE”. Były szef Platformy odrzucił pomysł prowadzącej. – Lepsze jest wrogiem dobrego. Nie szukałbym konstrukcji kosmicznych. Trzeba ogłosić te wybory – powiedział, jednak dziennikarka nie odpuszczała. Kamila Biedrzycka próbowała przekonywać, że to „konstrukcja przewidziana konstytucją”. – Jesteśmy w bycie pozaprawnym. Przez osiem lat stworzono konstrukcję równoległą. Czy w Prokuraturze Generalnej, czy w Prokuraturze Krajowej, czy tutaj w wariancie legislacji, czy w Sądzie Najwyższym. Wszystko może być podważane. Na tym będzie polegała polityka PiS, rozsadzania praworządnego państwa, które staramy się odbudowywać. Jeśli się poddamy, cofniemy, to pokażemy naszą skuteczność – podsumował Grzegorz Schetyna.
Dialog dotyczył tzw. ustawy incydentalnej przedstawionej przez Szymona Hołownię, która miałaby rozwiązać impas wokół uznania ważności najbliższych wyborów prezydenckich.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.