Obecnie sprawcę podpalenia czeka przymusowe leczenie w szpitalu, który wskaże komisja psychiatryczna. Dyrektor placówki, do której trafi sprawca, będzie zobowiązany do składania raportów o jego stanie zdrowia co pół roku lub – jeśli sąd uzna taką konieczność – nawet częściej. Zostanie zwolniony ze szpitala w momencie, w którym okaże się, ze problemy minęły.
Czytaj też:
Podpalił biuro Beaty Kempy. Grozi mu do 20 lat więzienia
Przypomnijmy, że w nocy z 11 na 12 grudnia w Sycowie koło Oleśnicy okno w biurze posłanki zostało wybite, wewnątrz rozlano łatwopalną substancję, która została podpalona.
Sprawca, gdy już go ujęto, wyjaśniał, że chciał swoim czynem nakłonić władze do zaniechania zmian w wymiarze sprawiedliwości. W związku z tym śledczy podjęli decyzję, iż wypełniona została prawna definicja czynu o charakterze terrorystycznym. Jednak wrocławski wydział Prokuratury Krajowej przesłał sądowi wniosek o umorzenie sprawy w związku z faktem, że przestępstwo było efektem choroby i mężczyzna nie miał możliwości kierowania własnym zachowaniem. Nie rozumiał także znaczenia tego, co zrobił.
Czytaj też:
Kolejne biura poselskie PiS zniszczone przez wandali. "Mam nadzieję, że sprawcy zostaną ukarani"