"Jedna z najdłuższych sekcji". Zbadano ciało zamordowanej pracownicy UW

"Jedna z najdłuższych sekcji". Zbadano ciało zamordowanej pracownicy UW

Dodano: 
Znicze i kwiaty na terenie Kampusu Głównego UW w Warszawie
Znicze i kwiaty na terenie Kampusu Głównego UW w Warszawie Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Warszawska Prokuratura Okręgowa poinformowała, że sekcja zwłok zamordowanej pracownicy Uniwersytetu Warszawskiego trwała siedem godzin.

W środę 7 maja na terenie Uniwersytetu Warszawskiego 22-letni student wydziału prawa UW zaatakował siekierą 53-letnią portierkę. Kobieta zmarła na miejscu. Młody mężczyzna ranił również interweniującego strażnika. Sprawca usłyszał trzy zarzuty: zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, usiłowania zabójstwa oraz znieważenia zwłok. Napastnik odciął ofierze głowę toporkiem i miał usiłować konsumować zwłoki, stąd trzeci zarzut.

W piątek przeprowadzona została sekcja zamordowanej 53-letniej pracownicy uczelni. Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prokurator Piotr Antoni Skiba przekazał, że sekcja trwała siedem godzin. – To jedna z najdłuższych, o jakich słyszałem – powiedział "Gazecie Wyborczej".

Rzecznik przekazał, że prokuratura rozmawiała z rodziną ofiary i rodzina poprosiła, by nie przekazywać do informacji publicznej dokładnych wyników sekcji. – Są to bardzo newralgiczne informacje i nie będę ich podawał bez konsultacji z rodziną. Nie mamy tu do czynienia z odnalezionym w lesie ciałem, w przypadku którego nie wiadomo, czy był udział osób trzecich. Tutaj wszyscy dobrze wiedzą, co się wydarzyło – podkreślił prok. Skiba.

Samotnik, mieszkał w apartamencie. Nowe informacje o Mieszku R.

"Fakt" podaje nowe informacje nt. sprawcy. "Mieszko R. mieszkał w eleganckim apartamentowcu w warszawskim Rembertowie. Przed rozpoczęciem studiów jego rodzice kupili mu mieszkanie, aby miał łatwy dojazd na uczelnię" – czytamy. Mężczyzna miał mieszkać sam i był typem samotnika, nie lubił imprezować. Według sąsiadów R. to osoba cicha, unikająca kontaktu.

– Mijaliśmy się na klatce. Nigdy nie mówił dzień dobry. Zawsze był taki nieobecny, zamyślony, unikał kontaktu wzrokowego. Żył w swoim świecie i nie należał do ludzi rozmownych. Kto by pomyślał, że taki spokojny młody człowiek zrobi coś takiego – powiedziała gazecie sąsiadka studenta UW. Lokator z innej klatki ocenił, że Mieszko R. wydawał się "trochę dziwny, ale niegroźny".

Koleżanka sprawy brutalnego ataku stwierdziła z kolei, że "nie integrował się tak z ludźmi". – Nie wychodził na imprezy, był cichy. Nigdy się nawet nie żalił nikomu, że ma jakiś problem. Był zdolny, ale chwilami zachowywał się tak jakby żył w innym świecie, jak obłąkany – powiedziała anonimowo "Faktowi".

Czytaj też:
Niepokojące głosy kryminologów. Mieszko R. może nie stanąć przed sądem


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Źródło: Gazeta Wyborcza / "Fakt"
Czytaj także