Morderca z UW trafi do szpitala, nie do więzienia?

Morderca z UW trafi do szpitala, nie do więzienia?

Dodano: 
Podejrzany o zabójstwo pracownicy Uniwersytetu Warszawskiego wyprowadzany po zakończeniu przesłuchania
Podejrzany o zabójstwo pracownicy Uniwersytetu Warszawskiego wyprowadzany po zakończeniu przesłuchania Źródło: PAP / Tomasz Gzell
Z dr. Jerzym Pobochą, psychiatrą, biegłym sądowym rozmawia Radosław Wojtas.

RADOSŁAW WOJTAS: Pytaniem, które ciśnie się na usta, kiedy dochodzi do zbrodni zabójstwa – i na które pan jako biegły sądowy pomaga znaleźć odpowiedź – jest: Dlaczego? Czy zawsze jest powód?

DR JERZY POBOCHA: Zawsze. Dla większości ludzi każda zbrodnia, w szczególności zabójstwo, jest czymś niewytłumaczalnym, niezrozumiałym. Jednak zabójstwo jest przestępstwem starym jak świat. Od zarania dziejów ludzie się wzajemnie zabijali. Żyjemy w cywilizowanych czasach, kulturowo rozwiniętych i włącza nam się myślenie egocentryczne, czyli każdy kalkuluje według siebie: ja bym nikogo nie zabił, a skoro ja bym nikogo nie zabił, to wszyscy inni nie powinni tego robić. A tak w rzeczywistości oczywiście nie jest. Ojciec światowej kryminalistyki Hans Gross napisał, że nie ma zbrodni bez motywu. Zawsze staramy się znaleźć motyw. On może być ekonomiczny, polityczny, seksualny, kulturowy, fanatyczny…

Sprawca brutalnego mordu na Uniwersytecie Warszawskim – Mieszko R., 22-letni student prawa, który zabił siekierą 53-letnią kobietę pracującą na UW i ranił broniącego jej pracownika ochrony – miał motyw? Pytany o to prokurator powiedział: „Rozum tego nie pojmuje, a umysł się mąci”.

Tu mówimy o motywie psychopatologicznym, a dokładniej: o objawach zaburzeń psychicznych. Powodują one, że człowiek zachowuje się – jak mówią biegli – w sposób niekontrolowany, a więc ma zniesioną zdolność rozpoznawania czynu i kierowania swoim postępowaniem. Ktoś taki nie kieruje się przesłankami rozumowymi, intelektualnymi, rozsądnymi, zrozumiałymi, bo pchnęły go do zbrodni jego urojenia. Wysiadają hamulce natury moralnej czy prawnej. Wyłącza się część mózgu, która odpowiada za ten sposób myślenia. Wiemy, że sprawca wybrał ofiarę przypadkowo. Spotkali się w piwnicy. Portierka pracująca na UW kazała mu opuścić budynek, bo chciała go zamknąć na noc. I kiedy to robiła, Mieszko R. zaatakował.

Zbrodnię jednak planował, normalny student nie zabiera na uczelnię siekiery.

Artykuł został opublikowany w 21/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Rozmawiał: Radosław Wojtas
Czytaj także