W środę Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowało o wprowadzeniu tablicy alimentacyjnej. Jak wyjaśniano, powstała ona "z myślą o większej przejrzystości i sprawiedliwości w sprawach o alimenty. Ma to być "narzędzie pomocnicze, które ułatwi ustalanie wysokości alimentów w typowych sprawach rodzinnych"
"Tablica alimentacyjna to zestaw orientacyjnych kwot świadczeń alimentacyjnych zależnych od: – dochodu rodzica zobowiązanego do alimentów, – wieku dziecka, – liczby dzieci na utrzymaniu. Tablice to praktyczna pomoc dla sędziów, mediatorów i rodziców. Tablicę otrzymają Prezesi wszystkich sądów apelacyjnych" – zapowiedziano. "Jej celem jest: zwiększenie przewidywalności orzeczeń, skrócenie czasu postępowań, zachęcanie do ugód i porozumień, zapewnienie większej równości dzieci wobec prawa" – podkreśla resort sprawiedliwości.
Afera alimentacyjna
Jak wyjaśnia resort, "tablica opiera się na minimum socjalnym i została przygotowana po szerokich konsultacjach z sędziami, prawnikami, ekspertami społecznymi i organizacjami rodziców". Zapewniono jednocześnie, że "każdy przypadek nadal będzie oceniany indywidualnie przez sąd", ponieważ "tablica nie zastępuje przepisów Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, ale stanowi ważną wskazówkę w sprawach o alimenty".
Resort przekonuje, że propozycja ma uporządkować system alimentacyjny i dać sądom oraz mediatorom dodatkowe narzędzia przy ustalaniu wysokości świadczeń.
Projekt wywołał lawinę komentarzy. Bez entuzjazmu do nowego mechanizmu podchodzi m.in. poseł Koalicji Obywatelskiej Marcin Józefaciuk. Polityk postanowił interweniować w tej sprawie.
Poseł KO grzmi na pomysł ministerstwa. "Może przynieść więcej szkody niż pożytku"
"Złożę dziś interpelację w sprawie Tablicy Alimentacyjnej wprowadzanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Bo zanim zaczniemy ją stosować, musimy zadać sobie kilka ważnych pytań. Rozumiem potrzebę uporządkowania systemu alimentacyjnego. Rozumiem, że sądy i mediatorzy potrzebują narzędzi. Ale tablica, która określa sztywne kwoty na podstawie widełek dochodowych, może w praktyce prowadzić do skutków odwrotnych do zamierzonych. Tym bardziej, że ministerstwo nie widzi różnicy między brutto i netto" – zapowiedział polityk w swoich mediach społecznościowych.
Opublikował również kilka pytań do ministra sprawiedliwości.
"Na jakich danych i założeniach oparto tabelę? Dlaczego nie zapytano o zdanie tych, których najbardziej to dotyczy – rodziców, organizacje, mediatorów? Jak zabezpieczono sytuację osób o niestabilnych dochodach, pracujących sezonowo lub na zlecenie? Co z tymi, których alimenty przekroczą 60–70% wynagrodzenia?"– pyta poseł KO.
"Martwię się, że wprowadzenie takich sztywnych tabel – bez elastyczności i bez analizy sytuacji życiowej – może przynieść więcej szkody niż pożytku. Czy nie zwiększy to liczby osób, które nie będą w stanie płacić alimentów w ogóle? Czy nie wypchnie to ludzi do szarej strefy, gdzie nie ma ZUS-u, PIT-u – ale są dzieci, które nadal trzeba utrzymać" – zastanawia się Józefaciuk.
"Zadam konkretne pytania. Nie po to, by atakować. Po to, by zrozumieć – i zapobiec możliwym błędom, zanim one realnie dotkną ludzi. Bo alimenty powinny wspierać dzieci. Ale system musi być sprawiedliwy także dla tych, którzy je płacą. Wprowadzenie tablic nie może być walką między odchodzącym a nowym ministrem kosztem ludzi" – podkreślił na koniec.
facebookCzytaj też:
Przełomowa decyzja sądu. Otwiera drogę do wyższych emerytur dla tysięcy PolakówCzytaj też:
Przepisy o bluźnierstwie. Koniec nadużyć?
