Wojciech Wybranowski: W polityce rzucił się pan od razu na głęboką wodę – do walki o fotel prezydenta Gdańska. Do tej pory, jeśli chodzi o miejskie sprawy, był pan tam znany chyba tylko z walki ze strefą płatnego parkowania.
Kacper Płażyński: To rzeczywiście poważne wyzwanie i od samego początku wiedziałem, że droga będzie wyboista. Gdańsk jest miastem rządzonym od 20 lat przez tę samą ekipę, z której wywodzą się zarówno obecny prezydent, jak i drugi z kandydatów PO, Jarosław Wałęsa. Nikomu, kto nie jest z tą grupą związany, nie jest tu łatwo. Ja jednak nie boję się rywalizacji oraz ciężkiej pracy i gdybym nie miał wiary w zwycięstwo, tobym się nie decydował na start w tych wyborach. Nie przesadzałbym też z teorią, że gdańszczanie nie znali mnie przed kampanią. Skuteczna walka z tzw. aferą parkingową przebiła się do mediów, ale było też kilka innych spraw, lokalnie dość dobrze znanych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.