Zapytany, czy ma siłę procesować się z "Faktem" były premier podkreślił, że tak. Jak tłumaczył, to co zrobił ten dziennik było czymś "haniebnym" i "ohydnym". – Tym bardziej, że inne media zachowały się bardzo taktowanie i nie chciały pogłębiać mojego cierpienia – zauważył. Leszek Miller poinformował, że wniosek przeciwko tabloidowi jest już gotowy i zostanie złożony dziś albo jutro. – I z przedstawicielami wydawnictwa i samego dziennika spotkamy się w sądzie – dodał.
Na uwagę dziennikarza, że tabloidy wciąż kontynuują wątek śmierci jego syna i pojawiają się na ten temat kolejne publikacje, były szef SLD stwierdził, że największy ból dotyczy tych dni, w których to wszystko się dzieje. – Ta skandaliczna publikacja "Faktu" miała miejsce w dniu pogrzebu. A więc w tym dniu, w którym my kładliśmy prochy naszego syna do grobu, w całej Polsce kolportowano tę gazetę – mówił. – Całe szczęście, że ja się dowiedziałem już po fakcie, bo gdybym wiedział o tym przed ceremonią pogrzebową, to pewnie zachowywałbym się bardziej gwałtownie – przyznał.
– To, co zrobił "Fakt" nie da się porównać z niczym innym – ocenił były premier.
Skandaliczna okładka "Faktu"
Na początku września w wydaniu gazety "Fakt na weekend", dziennikarze zdecydowali się na opatrzenie jednego z tekstów tytułem "Ojciec wybrał politykę, a syn sznur". Odnosił się on do tragicznej śmierci syna byłego premiera Leszka Millera. Publikacja spotkała się ze zdecydowaną i ostrą krytyką, która doprowadziła do ustąpienia Roberta Felusia z funkcji redaktora naczelnego gazety. Były premier zapowiedział pozew przeciwko tabloidowi. Zdecydował się również na napisanie listu do Mathiasa Döpfnera, przewodniczącego Zarządu Axel Springer SE, właściciela „Faktu”.
Czytaj też:
"Rezygnacja naczelnego nie usuwa przyczyn ani skutków tej skandalicznej sytuacji". Millerowie piszą do właściciela "Faktu"Czytaj też:
Depresja i narkotyki? Nowe doniesienia ws. śmierci syna Leszka Millera