W piątek koalicją wstrząsnęło to, że grupa posłów Polski 2050 z Szymonem Hołownią na czele poparła dalsze procedowanie prezydenckiego projektu ws. CPK. Premier Donald Tusk nie krył rozczarowania. Hołownię głośno, od dawna, krytykuje Lewica.
"Polsce 2050 udało się wkurzyć już wszystkich, nawet PSL, które przed chwilą było ich partnerem i przyjacielem. Od polityków z szeregów PSL, którzy mieli okazję współpracować z Hołownią, usłyszałem, że Kosiniak-Kamysz był niebywale umęczony tą współpracą" – mówi dziennikarz Jacek Gądek.
W podcaście "Stan Wyjątkowy" przywołała uszczypliwą wymianę zdań między Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem a Szymonem Hołownią, do której doszło kilka dni temu w Sejmie.– Kto chce teraz zabrać głos? Dwóch wicepremierów to cały premier. Zapraszamy najpierw wicepremiera Gawkowskiego, a potem Kosiniaka-Kamysza – powiedział Szymon Hołownia.
Podczas swojego przemówienia do słów o "dwóch wicepremierach" odniósł się lider PSL. – Pan marszałek mówił o sumowaniu się wicepremierów, to jest trochę inaczej niż z marszałkami rotacyjnymi, więc tego nie warto porównywać – odpowiedział złośliwie wicepremier Kosiniak-Kamysz.
"Kosiniak-Kamysz dostosował się poziomem"
– Hołownia próbował być zabawny w swoim stylu, Kosiniak-Kamysz odebrał to inaczej i potraktował jako okazję, żeby się odegrać – komentowała Dominika Długosz. – Wszyscy mówili, że między nimi dwoma jest chemia i że ona działa. Doły PSL i Polski 2050 pogryzły się ze sobą już dawno. Rok po wyborach samorządowych zorientowały się, że się nienawidzą i nie chcą mieć ze sobą nic wspólnego. A oni, Szymon i Władysław, funkcjonowali siłą rozpędu, naprawdę do pewnego momentu się dogadywali. Trochę też dlatego, że Kosiniak-Kamysz nie miał ochoty znowu startować w wyborach prezydenckich. On już to przerobił, w 2020 r. poniósł wielką porażkę, więc wygodniej było mu postawić na Hołownię. Ale cały czas była mowa o tym, że między nimi jest super – wskazała.
Jacek Gądek dodał: – Tylko że w ostatnim czasie Kosiniak-Kamysz miał już serdecznie dość. Z szeregów samego PSL-u słyszałem, że szef ich partii był już kompletnie umęczony tą współpracą, powinien być ogłoszony świętym, że to wszystko znosił, chodziło o kolejne fochy i żarty Szymona Hołowni. Teraz, jak publicznie Hołownia wbił szpilę Kosiniakowi, to głupio było się nie odwinąć. Kosiniak dostosował się poziomem żartu do samego marszałka Sejmu, ale widać, że są między nimi urazy.
Czytaj też:
Czarzasty o jednym z liderów koalicji: Trudny partnerCzytaj też:
Hołownia żegna się z polityką. "Złożyłem aplikację"
