Do wypadku doszło w maju 2019 r. w Hajnówce (woj. podlaskie). Volkswagen, którym kierował były premier Włodzimierz Cimoszewicz, potrącił na oznakowanym przejściu dla pieszych kobietę jadącą na rowerze. 70-latka trafiła do szpitala, miała złamaną kość podudzia oraz otarcia twarzy i dłoni.
Niedługo później okazało się, że auto polityka nie miało aktualnych badań technicznych. Ponadto media informowały, że były premier uciekł z miejsca zdarzenia.
Cimoszewicz przed sądem
Proces Cimoszewicza ruszył w marcu ubiegłego roku, po ponad pięciu latach od wypadku. Prokuratura zarzuciła oskarżonemu, że nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, nieuważnie obserwował drogę i nie zachował szczególnej ostrożności, a zbliżając się do przejścia dla pieszych, zbyt późno zaczął hamować, czym doprowadził do wypadku. Zarzuciła mu też, że uciekł z miejsca zdarzenia. Prokurator żądał dla Cimoszewicza pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata, trzyletniego zakazu prowadzenia pojazdów oraz 10 tys. zł nawiązki i 10 tys. zł zadośćuczynienia.
Cimoszewicz argumentował przed sądem, że w jego ocenie "niemożliwe było uniknięcie uderzenia". Przekonywał, że kobieta wjechała na przejście dla pieszych "niespodziewanie". Podkreślił, że dostosował się do wszystkich przepisów – rozpoczął na czas hamowanie i nie jechał szybciej niż 40 km/h. Tłumaczył także, że nie uciekł z miejsca wypadku, ale razem ze znajomymi odwiózł poszkodowaną – na jej prośbę – do domu, a stamtąd ostatecznie zdecydowała się ona pojechać do szpitala. Obrońca polityka wnioskował o uniewinnienie.
Prokuratura zaskarżyła wyrok
Sąd Rejonowy w Hajnówce uniewinnił Cimoszewicza od zarzutu potrącenia rowerzystki. Z kolei sprawa opuszczenia miejsca wypadku została umorzona z powodu przedawnienia. Prokuratura zaskarżyła wyrok pierwszej instancji w całości. Domaga się uchylenia orzeczenia i zwrotu sprawy do rozpoznania w pierwszej instancji. W swojej apelacji prokuratura złożyła wniosek o zasięgnięcie uzupełniającej opinii Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, który przygotowywał specjalistyczną ekspertyzę w tej sprawie. Chodzi m.in. o ustalenie miejsca zatrzymania się pojazdu przy prędkości 30 km/h.
Sąd dopuścił dowód, licząc na to, że miesiąc wystarczy biegłym na przygotowanie takiej opinii. Jednak jak poinformowało w poniedziałek biuro prasowe Sądu Okręgowego w Białymstoku, cytowane przez PAP, planowana na 30 września rozprawa została zdjęta z wokandy, a nowy termin nie został wyznaczony.
