Smarzowski stawia tezę: Kościół to samonakręcająca się maszyna zła. I aby ją „udowodnić”, stworzył film przejaskrawiony i tendencyjny.
Pierwsze 40 minut filmu to przegląd wszystkich antyklerykalnych klisz o klechach w stylu „Drogówki”. Jeżdżą po pijaku, a policja oddaje im prawko po jednym telefonie do komendanta, spowiadają na głębokim kacu bez wsłuchiwania się w wyznania penitentów. Cynizm oblany ciągle pitą wódą. W wizji Smarzowskiego księża nie wierzą w nic prócz „korka, worka i rozporka” – spici śpiewają: „Oto tajemnica wiary – złoto i dolary!”.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.