Prezydent odniósł się w ten sposób do szeroko komentowanego zdjęcia ze swojej wizyty w Białym Domu udostępnionego przez Donalda Trumpa. Widać na nim, jak prezydenci podpisują nową umowę o partnerstwie strategicznym. Komentatorzy zwracali uwagę, że przywódca Stanów Zjednoczonych siedział, podczas gdy Andrzej Duda musiał podpisać dokumenty na stojąco
– Donald Trump - jak może - unika niepotrzebnej celebry, dąży do pozytywnego domykania spraw. Ja też. I tak to zbudowaliśmy, tak miało być – wskazuje w rozmowie z tygodnikiem Andrzej Duda. Głowa państwa mówi o "mocnej, szczerej, konkretnej rozmowie" z Trumpem, której puentą była podpisana deklaracja. – Każdy bierze po egzemplarzu i działamy dalej. Liczyła się dla nas siła tego dokumentu, potwierdzenie strategicznego sojuszu w nowych okolicznościach. Przecież̇ świat po tych 10 latach jest inny – przekonuje.
Andrzej Duda tłumaczy, że rozmowa w Białym Domu była tak dobra, iż znacząco się przeciągnęła, w związku z czym podjęto decyzje o nieprzechodzeniu do innej sali.
Prezydent podkreśla, że osiągnął swój cel. – Jak ktoś woli się skupiać́ na tym, że nie siedziałem na złotym tronie, to trudno. Obiecywałem Polakom prezydenturę skuteczną, a nie celebrującą. Słowa dotrzymuję – dodaje.