Redaktor naczelny serwisu Energetyka24.com Jakub Wiech, stały gość programów telewizyjnych i radiowych, wypowiadający się nt. energetyki i klimatu, poinformował, że Departamentu Stanu cofnął mu zaproszenie do udziału w International Visitor Leadership Program (IVLP). Stypendium to jest programem Departamentu Stanu zapoczątkowanym w 1952 r.
Każdego roku w ramach IVLP do USA na trzytygodniowy pobyt przyjeżdża ok. 5 tys. osób z całego świata. Są to osoby zajmujące się różnymi dziedzinami życia publicznego, które zostaną uznane za wyróżniające się. Celem jest poznanie Stanów Zjednoczonych i nawiązanie kontaktów.
Wiech: Cofnięto zaproszenie
"Kilka tygodni temu wyjechałem do USA na zaproszenie Departamentu Stanu w ramach International Visitor Leadership Program (IVLP). Tuż przed oficjalnym startem programu dowiedziałem się, że moje zaproszenie zostało nagle cofnięte. Z nieoficjalnych źródeł wiem, że decyzja ta została wyproszona u Amerykanów przez pewne polskie grono polityczne. Mówiąc krótko: Polacy zwrócili się do amerykańskiej administracji, by uniemożliwić polskiemu dziennikarzowi wzięcie udziału w programie. Przypomnę, że w IVLP to rząd USA typuje zapraszanych gości. Po nominacji do programu przeszedłem trwający kilka tygodni proces aplikacyjny, uczestniczyłem w spotkaniach, otrzymałem też specjalną wizę. I kiedy już byłem w USA, to zaproszenie cofnięto – po tym, jak pewne grono z Polski zaczęło prosić o to amerykański Departament Stanu" – poinformował Wiech na portalu X.
Onet ustalił, że dziennikarz do Stanów Zjednoczonych wyjechał 20 września.
"Oficjalnie powody decyzji nie zostały mi przedstawione – co jest zrozumiałe w dyplomacji. Natomiast z nieoficjalnych ustaleń wynika, że cała interwencja była motywowana względami politycznymi. Miała ona charakter odwetu koterii za moją działalność dziennikarską i jest odpryskiem pewnego konfliktu wewnątrz jednego ze środowisk polskiego życia publicznego. W efekcie Polska nie ma obecnie reprezentacji w IVLP dotyczącym energetyki. Za to nasi najważniejsi sojusznicy mają bardzo ciekawą perspektywę na sytuację wewnętrzną nad Wisłą. Wiem z grubsza, jakie moje poglądy i działania zostały przez tych ludzi uznane za 'nieprawomyślne'. Nie zamierzam się ani z nich tłumaczyć, ani wycofać, ani się ich wstydzić. Jako dziennikarz zawsze pracuję z otwartą przyłbicą. Tego wymagają zasady zawodu. Jeśli komuś się to nie podoba – cóż, tak bywa, to nieodzowny element tej roboty. Ale jeśli ktoś wykorzystuje to do takich zagrywek, to wypada tylko pogratulować kultywowania pamięci o patriotach takiego sortu jak Adam Poniński" – pisze Jakub Wiech. "Na koniec pragnę podziękować – i mówię to bez cienia ironii – personelowi dyplomatycznemu USA, który w tej wyjątkowej sytuacji wykazał się profesjonalizmem, życzliwością i zrozumieniem, a który był równie zaskoczony i zakłopotany jak ja. Chciałbym podziękować także wszystkim osobom, które pomogły mi zorientować się w sytuacji – zwłaszcza ludziom ze światopoglądowego sąsiedztwa owej koterii, z którymi rozmawiałem, a którzy rozumieją, że kraj, w którym dzieją się takie rzeczy prędzej czy później pokona się sam" – zakończył swój wpis.
Ten wpis storpedował stypendium Wiecha?
Gdy we wrześniu Jakub Wiech ogłosił, że jest w USA, publicysta Paweł Rybicki, w przeszłości pracujący w KPRM (za czasów premier Beaty Szydło), zwrócił się w mediach społecznościowych do ambasadora USA w RP. "Szanowny Ambasadorze, byłem bardzo zaskoczony, gdy przeczytałem dzisiaj, że Jakub Wiech został zaproszony przez Departament Stanu USA do Międzynarodowego Programu Liderów Wizyt. Jakub Wiech wielokrotnie zamieszczał posty na X postach, ostro krytykując prezydenta USA Donalda Trumpa. Zabezpieczyłem te posty do wglądu. Nie wiem, co pan Wiech napisał w swoim wniosku, ale warto sprawdzić, w jaki sposób Ambasada zatwierdziła jego wyjazd do USA. Ponadto Wiech jest znany ze wspierania absurdalnej polityki klimatycznej promowanej przez Komisję Europejską" – wskazywał Rybicki.
Nie wiadomo, czy to wpis publicysty doprowadził do anulowania udziału Wiecha w programie.
