PIOTR WŁOCZYK: Wygłaszając podczas debaty w Parlamencie Europejskim hasło: „Jestem Polakiem”, zyskał pan nad Wisłą wielu sympatyków. Niektórzy uważają pana jednak teraz za sympatyka PiS. Dlaczego poparł pan polską premier?
PETR MACH: Na wstępie muszę wyraźnie zaznaczyć, że nie jestem ekspertem w kwestii polskiej polityki wewnętrznej. Śledzę dosyć dokładnie to, co się u was dzieje, ale nie mam ambicji, by komentować szczegółowo wasze spory o Trybunał Konstytucyjny czy obsadę stanowisk w publicznych mediach. Z informacji, które do mnie docierają na temat zmian w Polsce, nie wynika jednak nic, co mogłoby prowadzić do wniosku, że wasz kraj skręca w stronę autorytaryzmu. Takie opinie to absurd!
Moim krótkim przemówieniem chciałem więc po prostu zaprotestować przeciwko ingerencji unijnych elit w wasze wewnętrzne sprawy. Głęboko wierzę, że spory polityczne powinny być załatwiane w granicach państw członkowskich. Składem polskiego Trybunału Konstytucyjnego i mechanizmami jego działania powinni się zajmować Polacy w Polsce, a nie zachodnioeuropejska lewica, stawiając polską premier pod pręgierzem. W tej kwestii nie chodzi mi tylko o Polskę, lecz także o generalną zasadę. Musimy głośno protestować w takich przypadkach, aby w przyszłości nie dopuścić do jeszcze głębszej ingerencji unijnych elit w wewnętrzne sprawy państw członkowskich.(...)
Widzi pan jakieś drugie dno w zeszłotygodniowej debacie?
Tak. Tym drugim dnem jest moim zdaniem strach lewicowych unijnych elit przed oporem nowego polskiego rządu w sprawie redystrybucji imigrantów wśród krajów UE. Bruksela chce pokazać Polsce jej miejsce w szeregu, chce zademonstrować, że w razie sprzeciwu może skarcić „krnąbrnego” członka UE. Wiadomo przecież, że czeka nas kolejna odsłona negocjacji na temat rozdziału imigrantów. I tym razem z pewnością nowy polski rząd będzie się sprzeciwiał powtórce planów KE w tej sprawie. Polska nie będzie w tym sprzeciwie osamotniona. Protestować i będą również Czechy, Słowacja, Węgry. (...)