Akcja ""door-to-door"" Trzaskowskiego zaczęła się z wielkim hukiem. Było o niej głośno na całą Polskę za sprawą słynnej taśmy klejącej, którą to polityk ratował wypadającą szybę. Kandydat zapowiadał, że będzie to największa tego typu akcja w historii warszawskich kampanii. Jednak w rozmowie z wp.pl Trzaskowski przyznaje, że kampania "outdoorowa" ostatnio zwolniła.
Prowadzący rozmowę Michał Wróblewski, spytał w pewnym momencie, w ilu mieszkaniach był Trzaskowski w zeszłym tygodniu. – W zeszłym tygodniu chyba tylko w dwóch – odparł polityk PO.
– To nie brzmi na największą kampanię outdoorową w historii – zauważył Wróblewski, na co kandydat Koalicji Obywatelskiej protestował, że właśnie taką jest.
– Jak to nie? Ostatnio [byłem w dwóch mieszkaniach – red.], ale razem byłem w kilkudziesięciu – przekonywał Trzaskowski.
Polityk bronił się, że to dziennikarze stracili zainteresowanie całą akcją. Jednocześnie jednak przekonywał, że odwiedzani przez niego ludzie nie lubią rozmawiać w obecności kamer, dlatego sztab zrezygnował z nagrywania filmików.
– Obiecywałem wielką akcję i jest. Wszyscy nasi kandydaci na radnych chodzą po mieszkaniach, pukają do drzwi i roznoszą ulotki. Ja się pojawiam w ramach możliwości – przekonywał polityk.
Czytaj też:
Szokujące słowa Trzaskowskiego o prezydencie Legionowa. "Nie wiem, czy był pod wpływem alkoholu"Czytaj też:
Jaki: Trzaskowski nie ma zaplecza. Dalej będzie rządzić Gronkiewicz-Waltz