Ćwierć wieku pychy i pogardy

Ćwierć wieku pychy i pogardy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Piotr Wierzbicki

Hrabiowie III RP urządzili sobie pyszną zabawę z poniżania ludzi o marnym statusie społecznym, a także tych, którzy w ich obronie zabierają publicznie głos.

(...) Panie prezydencie, pani premier, jesteście bez szans. Cokolwiek uczynicie, będzie to wam wypomniane jako zbędne, głupie i szkodliwe, nie czyny stanowią bowiem tutaj zbrodnię najstraszliwszą, lecz samo wasze istnienie na zajmowanych państwowych stanowiskach. Jesteście uzurpatorami, kto inny miał zostać prezydentem, komu innemu się to w naturalny sposób należało, kto inny powinien wygrać wybory, a przynajmniej – w szerokiej koalicji – tworzyć rząd. Jesteście moherami, reprezentantami niższej warstwy społeczeństwa, „starych”, „niewykształconych”, „z małych miast”, ludzi niepotrzebnych, będących przeszkodą w naszym wielkim marszu do Europy. Osiem lat temu z mównicy sejmowej pouczył was o tym Donald Tusk. Jednak wszystko zaczęło się wcześniej.

Rok 1989. Nie Okrągły Stół: dziś łatwo mówić, że był niepotrzebny, bo niby za chwilę blok komunistyczny w Europie miał się rozpaść, ale wtedy to nie było wcale takie jasne i niewykluczone, że on by się wcale tak gładko nie rozpadł, gdyby nie ten pierwszy wyłom, a w szczególności zwycięstwo w wyborach 4 czerwca. Nie Magdalenka, co to ją zwykli wymieniać młodzi zapalczywi publicyści: nie było żadnej tajnej zmowy, wypada pamiętać, że w skład siedmioosobowej reprezentacji związkowej wchodził tam – jako członek najwyższych władz podziemnej Solidarności – Lech Kaczyń- ski. Awantura wybucha trochę później, jesienią, to wtedy pojawia się pierwszy i, jak późniejsze wypadki pokazują, główny na polskiej scenie uzurpator. To Jarosław Kaczyński, mianowany właśnie przez Lecha Wałęsę redaktorem naczelnym „Tygodnika Solidarność”. Skandal: nie zapytano warszawki ani krakówka, czy zgadzają się na tę nominację. Więc jazgot, kocia muzyka, bojkot towarzyski, gorączkowe szykowanie śmierci cywilnej redaktorom i autorom tygodnika. (...)

FOT. ANDRZEJ IWAŃCZUK/REPORTER

Cały artykuł dostępny jest w 4/2016 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także