Jednym z dokumentów znalezionych w willi gen. Czesława Kiszczaka, które wywołały największe zainteresowanie mediów, był list Daniela Passenta do szefa MSW z lat rządów ekipy Jaruzelskiego. Felietonista „Polityki” pisał do Kiszczaka 29 października 1984 r., czyli dwa dni po wystąpieniu telewizyjnym Kiszczaka. Informował w nim, że porwania księdza dokonali trzej funkcjonariusze MSW, i podkreślał, że resort nie miał wiedzy o ich działaniach. (...)
Doniesienia o korespondencji znalezionej u Kiszczaka zaskoczyły szczególnie młodych odbiorców mediów, którzy do tej pory znali Passenta jako felietonistę „Polityki”, komentatora „Loży prasowej” w TVN czy gospodarza audycji w Radiu TOK FM, a nie osobę wspierającą komunę. Szczególnie rażące w jego liście jest zdanie o „awanturnikach z opozycji”. A pisał to w czasie, kiedy zamordowano kapelana zdelegalizowanej Solidarności, a represje wobec opozycji nie ustawały. Uwagę zwraca serwilistyczny ton i pełna akceptacja dla polityki MSW, osłabiona jedynie ubolewa - niem nad zacieraniem śladów po mordercach Przemyka. List przypomniał, jak podlegli władzy byli ówcześni dziennikarze oficjalnej prasy. Niesmak budzi to, że dziś Passent wciela się w arbitra dziennikarskiej niezależności. (...)
fot. Tomasz Gzell/PAP